Wracając do wydarzeń sprzed kilku miesięcy - konkretnie 21 czerwca. Tego dnia Wojciech Szczęsny rozegrał swój ostatni mecz w reprezentacji Polski, przeciwko Austriakom. Kiedy w ostatnim naszym meczu na tym turnieju przeciwko Francuzom wyszedł Łukasz Skorupski, to pomyślałem sobie, że z motywacją Wojtka jest źle. Bo jeśli nie chcesz zagrać po raz ostatni przeciwko takim rywalom, jak Francja i godzisz się z tym, by kończyć karierę reprezentacyjną porażką, to ewidentnie ci się nie chce. Na takim turnieju, jak Euro czy mistrzostwa świata nie chcesz opuścić ani minuty w żadnym spotkaniu. Szczęsny bez wątpienia dostał cios, powiedziałbym nawet, że taki poniżej pasa, gdy okazało się, że Juventus nie widzi go w planach na kolejny sezon, mimo iż jeszcze rok miał obowiązywać kontrakt. Domyślam się, że wypłacając odszkodowanie z tytułu zerwania umowy szefowie Juventusu zastrzegli, że nie może on iść do zespołu silnego konkurenta z Serie A. Po jakimś czasie usłyszeliśmy, że to koniec, że Wojtek chce się zająć czymś innym, przede wszystkim rodziną, mimo iż miał kilka opcji, by karierę kontynuować. Nie chciał jednak schodzić poniżej pewnego, bardzo wysokiego poziomu, na przykład, żeby zostać rezerwowym w Arsenalu. Teraz następuje zwrot akcji i wcale się nie dziwię. Gdyby nie skorzystał z takiej okazji, jak oferta z Barcelony, to za kilka lat wypominałyby mu to nawet własne dzieci. Spotkanie na szczycie w Barcelonie. Wyciekł temat rozmowy Szczęsnego z Flickiem Dariusz Dziekanowski: Szczęsny znowu w kadrze? Nie ma na to szans Czy jakiś wpływ na tę decyzję ma Robert Lewandowski? Nie sądzę. Skoro "Lewy" nie przekonał go, by nie rezygnował z kadry, to nie myślę, że to on przekonuje go do zdjęcia butów z kołka i przeprowadzki do stolicy Katalonii. Myślę, że to jest jego i tylko jego decyzja. Trwają jednocześnie medialne spekulacje, czy zmieni zdanie na temat gry w kadrze. Uważam, że tutaj nie ma na to najmniejszych szans. Niestety. To znaczy przykro mi z tego powodu, że od jakiegoś czasu mówienie przez piłkarzy, że "reprezentacja Polski jest najważniejsza" są tylko sloganem, bo tak naprawdę większość zawodników postawi na pierwszym miejscu własne dobro, czyli na przykład przedłużenie kariery klubowej. Nie ma u nas takich zawodników, jak Luka Modrić, którzy w wieku prawie 40 lat będą wciąż najważniejszymi i najlepszymi jej piłkarzami i którzy wykażą się takim poświęceniem, jak Chorwat. A dzieje się tak nie bez przyczyny - pod rządami obecnego prezesa reputacja tej kadry i zarządzającej nią instytucji (PZPN) mocno ucierpiała. Co do Wojtka, wcale nie wykluczam opcji, że będziemy go oglądać w barwach "Barcy" dłużej niż rok (o takiej długości kontraktu się spekuluje). Że w słonecznej Katalonii odzyska świeżość i wróci mu chęć do treningów i gry i nawet po powrocie do zdrowia ter Stegena wcale nie będzie chciał wracać na emeryturę.