FC Barcelona nie gra spektakularnego futbolu od początku sezonu. W ostatnim czasie hiszpańskie media szeroko rozpisywały się słabszej formie Roberta Lewandowskiego, który do tej pory zdobył zaledwie jedną bramkę. O kapitanie reprezentacji Polski jest także głośno z powodu niedawnego wywiadu, w którym opowiedział o problemach kadry i całej otoczce, jaka panuje wokół PZPN. Mimo wielu słów krytyki, w niedzielnym meczu Osasuna Pampeluna - FC Barcelona Robert Lewandowski pokazał się z bardzo dobrej strony. Wielokrotnie mierzył się w pojedynkach fizycznych z defensorami gospodarzy, a jeden z nich doprowadził do odgwizdania rzutu karnego, którego Polak pewnie zamienił na bramkę na wagę zwycięstwa dla "Dumy Katalonii". Sęk w tym, że tak naprawdę "jedenastki" być nie powinno. Robert Lewandowski wywalczył rzut karny. FC Barcelona znów wygrywa Do wspomnianej sytuacji doszło w 83. minucie spotkania, gdy do wbiegającego w pole karne Roberta Lewandowskiego została dośrodkowana piłka. Polak bardzo ładnie przyjął ją klatką piersiową, wypuszczając ją nieco do przodu. W tym momencie kapitan reprezentacji polski został delikatnie złapany za rękę przez Alejandro Catena, upadając tym samym na murawę. Hiszpański arbiter Miguel Ortiz natychmiastowo odgwizdał rzut karny dla Barcelony i ukarał żółtą kartką faulującego, co wywołało spore emocje wśród gospodarzy. Zaprezentowane powtórki ukazały jasno, że Robert Lewandowski wyolbrzymił kontakt i rzucił się na murawę. Tak delikatne złapanie za rękę nie mogło spowodować upadku, choć z drugiej strony możemy mówić o tzw. "boiskowym cwaniactwie", które wykorzystał napastnik Barcy. W oczy wrzuca się fakt, że w tym spotkaniu sędzia Ortiz bardzo często dawał grać i tego typu delikatne łapania były puszczane - zwłaszcza przy dośrodkowaniach w pole karne. Interwencja VAR zamieniła się w czerwoną kartkę. FC Barcelona grała w przewadze Gdy wszyscy zawodnicy byli uszykowani do wykonania "jedenastki", arbiter nagle pobiegł w kierunku monitora VAR, aby obejrzeć powtórki. Wydawać się mogło, że za chwilę rzut karny zostanie odwołany. Obawy miał także Frenkie de Jong, który stanął na drodze sędziego i próbował z nim dyskutować. W efekcie Holender otrzymał żółtą kartkę za niesportowe zachowanie. Po obejrzeniu powtórek, sędzia Miguel Ortiz postanowił zmienić swoją decyzję, która jeszcze bardziej rozwścieczyła gospodarzy. Rzut karny został podtrzymany, lecz kara indywidualna z żółtej kartki zamieniła się na czerwoną. Od tego momentu FC Barcelona grała w jednoosobowej przewadze, co prawdopodobnie pozwoliło na wygraną w tym spotkaniu. Czytaj także: Xavi na to zwrócił uwagę. Trener Barcelony nie był zadowolony Uznając, że faul faktycznie zaistniał, czerwona kartka musiała być pokazana. Robert Lewandowski znajdował się w sytuacji sam na sam, na około trzynastym metrze od bramki. Zgodnie z przepisami gry, należy interpretować to jako przerwanie realnej szansy na zdobycie bramki (tzw. DOGSO), za który obligatoryjnie jest czerwona kartka. Niekiedy, gdy obrońca walczy o piłkę, istnieje degradacja kary indywidulanej na kartę żółtą, lecz gdy faul wykonany jest przy użyciu ręki (łapanie, trzymanie, pchanie), bez szans na zagranie piłki, to koniecznością jest wykluczenie takiego zawodnika. Defensor znajdował się za plecami "Lewego", więc trudno mówić o jakiejkolwiek dozwolonej walce o piłkę, gdyż ta nie była w jego zasięgu. Reasumując, odgwizdany na Robercie Lewandowskim faul był tym z gatunku tzw. "miękkich". Polak dodał wiele od siebie i wyolbrzymił skutek, nabierając tym samym sędziów. Zgodnie z wytycznymi UEFA, karne mają być ewidentne i nie budzić żadnych wątpliwości. Ten zdecydowanie nie wpisuje się w ww. wytyczną. Sytuacja nie była jednak do końca klarowna, gdyż defensor Osasuny dał pretekst do odgwizdania faulu. Zdecydowanie lepszą decyzją, byłby brak rzutu karnego.