Inni zastanawiają się nad tym w jakim kierunku zmierza piłka nożna, czy to jeszcze sport, czy już tylko i wyłącznie biznes, który mógłby być równoznaczny z przekroczeniem granic zdrowego rozsądku i destabilizacją rynku. Całkiem rzeczowego wywiadu udzielił hiszpańskiemu dziennikowi "Marca" pozyskany za 65 milionów euro były już piłkarz Milanu. Kaka nie dopatrzył się w inwestycjach poczynionych przez Real niczego nadzwyczajnego, czy nieetycznego. Uważa, że wraz z Ronaldo są warci wydanych na nich sum. - Skoro zdecydowano się za nas zapłacić tak duże pieniądze, to raczej dlatego, że jesteśmy ich warci, nieprawdaż? - dopytywał się reprezentant "Canarinhos". - Ponieważ udowodniliśmy to tym, co zaprezentowaliśmy w ostatnich latach. Działamy w sporcie, w którym znajdują się w obiegu takie kwoty i w tej sferze oznaczają one, że jesteśmy warci tej inwestycji - wyjaśnił Kaka. Odpowiedni specjaliści wyliczyli, że przez rok na sprzedaży klubowych gadżetów, koszulek, biletów na mecze i na mocy zawartych umów sponsorskich Real zarobi na Kace około 100 milionów euro, a na portugalskim skrzydłowym 75. W niedzielę ukazał się w watykańskim "Observatore Romano" artykuł Gaetano Valliniego krytykującego praktyki Florentino Pereza. Zdaniem dziennikarza, wydawanie takich sum na piłkarzy w erze ogólnoświatowego kryzysu jest w pewnym sensie niesprawiedliwe i może nawet w dalszej perspektywie spowodować wkroczenie do futbolu grup przestępczych, które będą wykorzystywały istnienie luk w prawie w celu inwestowania sum pochodzących z niezbadanych źródeł. Poza tym Vallini stwierdził, że niektóre kraje i zespoły nie wytrzymają narzuconego tempa i poziom rywalizacji będzie coraz bardziej nierówny.