Podopiecznym Argentyńczyka Diego Simeone na pewno nie brakuje motywacji. Nie tylko są w komfortowej sytuacji w wyścigu o tytuł w kraju, ale też w środę zapewnili sobie udział w finale Ligi Mistrzów, w którym zmierzą się z właśnie z Realem. Atletico prowadzi w tabeli La Liga z 88 punktami. O cztery mniej ma Barcelona, natomiast "Królewscy" tracą do lidera sześć punktów, ale mają jedno spotkanie zaległe. W przypadku równej liczby punktów to Atletico będzie sklasyfikowane przed Realem, ponieważ ma lepszy bilans w bezpośrednich pojedynkach. Wydaje się zatem, że większym zagrożeniem może być Barcelona, z którą ekipa Simeone zmierzy się na Camp Nou w ostatniej kolejce. - Zespół nauczył się radzić sobie z przeciwnościami losu w trakcie całego sezonu. Spróbujemy pokonać w niedzielę Levante, w tej chwili uznajemy ten mecz za najważniejszy - powiedział brazylijski obrońca Atletico Filipe Luis po triumfie 3-1 nad Chelsea w półfinale Champions League. Piłkarze Barcelony są z kolei zdeterminowani, by przerwać złą passę, która rozpoczęła się na początku kwietnia po odpadnięciu z Ligi Mistrzów. W ćwierćfinałowym dwumeczu wyeliminowało ich wówczas Atletico. Trzy dni później ponieśli ligową porażkę 0-1 z Granadą, przez którą stracili kontrolę nad wyścigiem po mistrzostwo kraju. Na domiar złego w kolejnym tygodniu przegrali z Realem 1-2 w finale Pucharu Króla i mogą zakończyć sezon bez żadnego trofeum. W ubiegłym tygodniu na Katalonię spłynęła tragiczna wiadomość o śmierci byłego trenera Barcelony Tito Vilanovy. Szkoleniowiec zmarł w wieku 45 lat po 2,5-rocznej walce z chorobą nowotworową. Po tych czarnych dla klubu chwilach pojawiła się jednak okazja do optymizmu. Niedzielny mecz z Villarrealem Barcelona wygrała 3-2, choć rywale prowadzili 2-0. Ponadto doceniono postawę obrońcy Daniego Alvesa, który w niecodzienny, ale wielce imponujący sposób zareagował na rasistowskie zachowanie publiczności. Gdy Brazylijczyk podchodził do rzutu rożnego, jeden z kibiców rzucił w jego kierunku banan. Zamiast zmieszać się lub zgłaszać pretensje, zawodnik podniósł owoc, zjadł kawałek i odrzucił resztę poza linię boczną. Później publicznie dziękował za pomoc w "uzupełnieniu potasu w organizmie". Zapoczątkowało to akcję antyrasistowską "wszyscy jesteśmy małpami", w której wzięło udział wielu sportowców, w tym Robert Lewandowski, oraz inne osoby publiczne. Pozwoliła ona odwrócić uwagę od kłopotów Barcelony w ostatnim czasie. - Wiemy, że nie wszystko jest w naszych rękach, i że nie będzie nam łatwo, ale nie porzuciliśmy nadziei. Nie pozostaje nam nic innego niż walka do ostatniej minuty ostatniej kolejki. Będziemy myśleć o Tito w każdym nadchodzącym meczu - zapowiedział pomocnik Sergio Busquets. Rywalem "Blaugrany" w sobotę o godzinie 16 będzie broniące się przed spadkiem Getafe. - Nie możemy z góry przekreślać szans, bo nigdy nie wiadomo, skąd mogą nadejść niezbędne punkty. Z Barceloną da się wygrać, trzeba tylko być skupionym i wierzyć - powiedział na konferencji prasowej pomocnik Getafe Angel Lafita. Atletico zagra na wyjeździe z Levante w niedzielę o 17, a cztery godziny później swój mecz z Valencią rozpocznie na Santiago Bernabeu Real. <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-hiszpania-primera-division-regular-season,cid,658,sort,I" target="_blank">Sprawdź wyniki, strzelców bramek, tabelę i terminarz rozgrywek</a>