Pini Zahavi, agent Roberta Lewandowskiego, odegrał kluczową rolę w przenosinach polskiego napastnika z Bayernu Monachium do Barcelony. O sukcesie operacji zadecydowała nie tylko niezłomna determinacja w negocjacjach z Bawarczykami, ale także wieloletnia przyjaźń Izraelczyka z prezydentem katalońskiego klubu Joanem Laportą. Dwa dni przed złożeniem podpisu "Lewego" na kontrakcie hiszpańskie media informowały, że Zahavi za udaną transakcję otrzyma prowizję w wysokości aż 20 mln euro. Do tej pory nikt nie zdementował tych doniesień. Tymczasem teraz "The Athletic" poważnie je koryguje. Jak czytamy, prowizja dla agenta wynosi 10 mln euro, czyli dokładnie połowę mniej, niż anonsowano wcześniej. Informacja o 10 mln euro prowizji wydaje się wiarygodna w zestawieniu z niedawnymi rewelacjami, jakie upublicznił "As". Z publikacji madryckiego dziennika wynikało, że Barcelona wyłożyła za pozyskanie Lewandowskiego nie 50 mln (45+5), lecz 60 mln euro. Teraz prosty rachunek się zgadza. Wynagrodzenie Zahaviego również obciąża rachunek katalońskiego klubu. Lewandowski w Barcelonie. Laporta: Zahavi odegrał kluczową rolę w tej operacji Barcelona - której rzekomo miało zależeć na nieujawnianiu kwoty prowizji dla agenta - nie potwierdza i nie zaprzecza najnowszym ustaleniom. "Pini Zahavi rzeczywiście odegrał kluczową rolę w operacji sprowadzenia Roberta Lewandowskiego. Powiedział mi już na samym początku, że oprze się ofertom innych klubów, które też chciały tego piłkarza u siebie. I słowa dotrzymał" - oznajmił prezes Laporta w wywiadzie dla "New York Times". ZOBACZ TAKŻE: