Publikację dziennika "El Mundo" ujawniającego szczegóły zawartego w 2017 roku kontraktu między Barceloną i Leo Messim, część katalońskich mediów uznała za prowokację. Obliczoną na zniechęcenie Argentyńczyka do pozostania na Camp Nou po 30 czerwca 2021 roku. Pieniądze nie są motywacją dla Messiego? Zostawmy jednak na boku teorie spiskowe. Jak zauważył były prezes klubu Josep Maria Bartomeu upublicznianie tego typu umów jest niezgodne z prawem, dlatego Barcelona powinna podać "El Mundo" do sądu. Rozważa to ponoć także sam Messi. Kwota 555 237 619 euro za cztery lata gry (2017-2021) wygląda szokująco. "El Mundo" jest dumne z tego, że było w dniu swojej publikacji najczęściej cytowanym dziennikiem świata. Przytoczyło przy tym wywiad Messiego z brytyjskiego "The Mirror", w którym Argentyńczyk przekonywał, że gra bo kocha futbol, a nie dlatego, żeby mieć z tego materialne korzyści. "Pieniądze pozwalają żyć lepiej, ale nie one są dla mnie inspiracją" - powiedział wtedy sześciokrotny laureat Złotej Piłki. Gdy szok i konsternacja po publikacji szczegółów najwyższej umowy w dziejach światowego sportu trochę opadły, hiszpańskie media zadały sobie pytanie, czy Barcelonie opłaca się utrzymywać tak drogiego gwiazdora? Madrycki dziennik "Marca" i barceloński "Sport" zatrudnili specjalistów od marketingu znających się na ocenie kwot generowanych przez piłkarzy. Nazwisko Messi jest na ośmiu, z każdej dziesiątki sprzedanych koszulek Barcelony. Specjaliści z "Marki" i "Sportu" są zgodni. Messi zarabia dla klubu jeszcze więcej niż od niego otrzymał w ostatnich czterech sezonach. Kwota zarobiona to 619 265 000 euro. Wyliczenia są skomplikowane. Ponoć umowy Barcelony z jej sponsorami mają dwie wersje. Jedna określa kwoty wypłacane w czasie, gdy na Camp Nou gra Argentyńczyk, druga o 50 proc niższa, gdyby odszedł. Jest to realne w czerwcu, wtedy kończy mu się kontrakt. Tak przy okazji Barca jest winna Messiemu 62 mln euro za obecny sezon. Tonący w długach klub z Katalonii zalega z wypłatami dla piłkarzy. Ocenia się też, że wśród 90 tysięcy fanów, którzy zapełniali Camp Nou przed pandemią, duża część - szczególnie zagraniczni turyści - kupowali bilety, żeby zobaczyć Messiego. Ekspert "Sportu" przekonuje nawet, że obecnie Argentyńczyk jest więcej warty dla klubu przeżywającego kryzys ekonomiczny i sportowy niż w latach wcześniejszych, gdy Barcelona miała najlepszą drużynę na świecie. Gdyby Messi opuścił Camp Nou w 2011 roku, w zespole pozostaliby gracze tak emblematyczni jak Xavi Hernandez, czy Andres Iniesta. Potem przyszli do niego Neymar i Luis Suarez. Teraz Argentyńczyk pozostał w klubie jedyną postacią o tak wielkim oddziaływaniu na wyobraźnię kibiców z całego świata. Wyniki Barcelony są słabsze, więc Messi jest tym bardziej bezcennym magnesem. Joan Laporta pisze do Messiego Ten sam tok rozumowania przyjął Joan Laporta - były prezes klubu i kandydat na następnego (wybory 7 marca). Powiedział, że publikacja w "El Mundo" zdecydowanie utrudnia jego misję przekonania Argentyńczyka, by 30 czerwca podpisał z Barceloną nowy kontrakt. - Z wyliczeń analityków mojego sztabu wyborczego wynika, że Messi generuje 30 proc budżetu klubu. Absurdem jest więc twierdzenie, że to on rujnuje finanse Barcelony - powiedział Laporta. I dodał, że wysłał informację do Messiego z zapewnieniem, że klub zrobi co możliwe, by go zatrzymać na kolejny sezon. Nawet analityk "Sportu" nie ma jednak wątpliwości, że w czasach pandemii, gdzie stadion Camp Nou stoi pusty, pogrążony w długach klub, musiałby obniżyć pensję Messiego ze 135 mln za sezon. O ile? Jego zdaniem o około 40 procent. Czy Argentyńczyk jest na to gotowy? Wyniki, tabelę i terminarz Primera Division znajdziesz tutaj! Jesienią Messi ogłosił, że nawet gdyby zdecydował się odejść, dla dobra Barcelony nie podejmie rozmów z innymi klubami do końca sezonu. Przepisy FIFA pozwalają mu na to od 1 stycznia 2021 roku. Argentyńczyk chce się jednak skupić na grze i wywoływać jak najmniej zamieszania plotkami o swojej przyszłości. Dariusz Wołowski