Nie jest tajemnicą, że w ostatnich latach FC Barcelona wydawała ponad stan. Takie hulaszcze podejście do funkcjonowania klubu przysporzyło wielokrotnym mistrzom Hiszpanii sporo problemów, w skrajnym scenariuszu sprowadzając na klub widmo jego upadku. Na szczęście taki negatywny finał się nie zmaterializował, jednak obecne władze nie wyciągnęły wniosków z błędów poprzedników. Optymistyczne transfery gwiazd europejskiego futbolu, wydawanie naprawdę wielkich pieniędzy, a także jasne deklaracje, że klubowa kasa to wytrzyma, odbiła się Joanowi Laporcie czkawką. W chwili, gdy nadszedł czas rozliczeń, hiszpańskie media rzuciły się na "Dumę Katalonii", grzejąc temat niezapłaconych zobowiązań klubu. Warto podkreślić, że oficjalne sprawozdanie finansowe zostanie przedstawione przez zarząd w następnym tygodniu, jednak dziennikarze już dotarli do informacji, że sytuacja wewnątrz klubu nie jest zbyt ciekawa. Dług katalońskiego klubu ma wynosić niebagatelne 207 milionów euro. Zdecydowana większość jest pokłosiem letniego okienka transferowego 2022, kiedy to umowy były podpisywane z odroczonym terminem płatności. Nie jest żadną tajemnicą, że życie, a przede wszystkim wydawanie ponad stan wiąże się ze sporymi zobowiązaniami. Swoje długi trzeba płacić, a FC Barcelona w najbliższym czasie będzie musiała głębiej sięgnąć do klubowego skarbca. Długi mają charakter priorytetowy i Barcelona musi je spłacić. W innym wypadku "poszkodowane" kluby mogą złożyć na "Dumę Katalonii" oficjalną skargę. Problemy FC Barcelony. Chodzi o finanse, w tle transfer Roberta Lewandowskiego Zdecydowanie najwyższe zadłużenie, według oficjalnych liczb, dotyczy Raphinhy, za którego w tym roku kalendarzowym trzeba będzie zapłacić aż 24 miliony, a kolejne 38 milionów euro będzie egzekwowane w przyszłości. Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku Roberta Lewandowskiego. Barcelona musi przelać na konto Bayernu 10 milionów euro w krótkiej perspektywie, a 21 w dalszym okresie. Również Ferran Torres mocno obciąży klubowe finanse. Opłata za byłego gracza Manchesteru City również została rozłożona na okresy (13 mln euro w bieżącym, a także 26 mln w innych terminach w przyszłości). Do zapłaty jest również "rachunek" za Julesa Kounde, który będzie jeszcze kosztował "Blaugranę" 35 milionów euro. Kolejny cios dla Barcelony, klub wydał pilny komunikat. Niepokojące wieści Jak podkreśla kataloński "Sport" największy problem stanowią operacje przeprowadzone w 2022 roku. Księgowi aktualnych mistrzów Hiszpanii zgłosili krótkoterminowe zadłużenie klubu w wysokości 89 milionów euro, które ma zostać spłacone jeszcze w bieżącym sezonie. Z kolei dług długoterminowy wynosi 118 milionów, co łącznie daje imponujące 207 milionów euro. Padła data powrotu Roberta Lewandowskiego. Trwa walka z czasem, zdecydują szczegóły O tym, że z klubowymi finansami nie jest najlepiej, dobitnie świadczy kazus Frenkiego de Jonga. Moc prawną ma odroczona płatność za zawodnika, który dołączył do klubu w 2019 roku. Barcelona jest winna Ajaksowi 16 milionów euro, które muszą zostać zapłacone jeszcze w tym roku.