Niemal bez większych problemów Real Madryt poradził sobie w czwartek z Getafe. "Królewscy" wygrali 2:0 po dwóch bramkach Joselu i przeskoczyli w tabeli ligowej Gironę. Tym samym wrócili na fotel lidera. Było to dla nich już szóste zwycięstwo w La Liga z rzędu. Niestety więcej niż o przebiegu spotkania w Hiszpanii mówi się o kontrowersyjnej sytuacji z udziałem Masona Greenwooda i Jude'a Bellinghama. Za Anglikiem "ciągnie się wciąż" sprawa domniemanej przemocy i próby gwałtu, której miał dopuścić się na swojej partnerce. Ostatecznie, po trwającej ponad rok przerwie zawodnik wrócił do gry, a jego imię zostało oczyszczone - zarzuty przeciwko niemu wycofano. Mimo to nie pozbył się przykrej łatki, jaką otrzymał w mediach. Rozwiązanie problemu Barcelony? Lewandowski może być zszokowany. Padło nazwisko Messiego Poważne zarzuty pod adresem Jude'a Bellinghama. Czy Anglik powinien się martwić o konsekwencje? Po jednej z akcji Bellingham miał nazwać zawodnika Getafe "gwałcicielem", co zdaniem biegłego sądowego, specjalizującego się w czytaniu z ruchu warg, zostało uwiecznione na nagraniu ze spotkania. O opinię zwrócili się do niego angielscy dziennikarze. Dziennikarze "Cadena SER" przekazali, że przedstawiciele Getafe byli wyjątkowo wzburzeni z powodu zajścia. Klub zwrócił się do delegata La Liga z prośbą o uwzględnienie kontrowersyjnego zdarzenia w protokole meczowym i zbadanie sprawy. Jeśli Bellinghamowi zostanie udowodniona wina, może napotkać go sroga kara. Przepisy przewidują cztery mecze zawieszenia i grzywnę. A to byłby potężny cios dla klubu, biorąc pod uwagę zbliżającą się rywalizację w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. Przyszłość Xaviego już jasna. Laporta ogłosił. Od tej decyzji nie ma odwrotu Interesujący punkt widzenia na sprawę przedstawiła redakcja "The Athletic". Jej informacje stoją w sprzeczności z doniesieniami z Hiszpanii. Ich "źródła z klubu" ujawniły, że Getafe nie zależy na eskalacji konfliktu. Klub prawdopodobnie nie będzie domagał się ukarania reprezentanta Anglii. O komentarz w tej sprawie poproszono przedstawicieli Realu Madryt, jednak ci odmówili.