W przyszłym roku minie więc osiem lat od ostatniego zwycięstwa w najważniejszym z europejskich pucharów. Przed sezonem "Duma Katalonii" znacząca się wzmocniła. Przyszedł nie tylko Raphinha, ale przede wszystkim Robert Lewandowski, Andreas Christensen, Jules Kounde czy Franck Kessie. Brazylijski piłkarz zdradził, jak się zachowa, jeśli jego nowy klub wygra Ligę Mistrzów. "Zrobię to samo, co wtedy, gdy Leeds United zapewniło sobie utrzymanie w Premier League. Przejdę na klęczkach po murawie Camp Nou albo gdziekolwiek. Najlepszy byłby Stambuł (tam w tym sezonie odbędzie się finał - przyp. red.)" - przyznał Raphinha w wywiadzie dla dziennika "La Vanguardia". FC Barcelona. Raphinha był też kiedyś tylko kibicem Piłkarz opowiedział też, jak radzi sobie ze sławą. "Jestem zawodnikiem, ale byłem też na miejscu kibica. Prosiłem o autografy, prosiłem o wspólne zdjęcia, dlatego tylko, jak mogę, to się zatrzymuje i je rozdaje. Zawsze jest o wiele bardziej przyjemnie, kiedy jesteś dobrze odbierany" - mówił Raphinha. "Trzeba także zaakceptować, że nie będzie się miało normalnego życia, ale ja staram się zaadaptować i dlatego nie zawsze siedzę w domu, jakbym był więźniem" - dodał. Barcelona kolejny mecz rozegra już w sobotę. O 18.30 zmierzy się na wyjeździe z Cadiz CF w szóstej kolejce La Liga. Transmisja w Canal +, a relacja tekstowa na żywo w Interii.