Tytoń niespełna tydzień temu po raz pierwszy wskoczył do bramki Deportivo w La Liga. Dziś otrzymał kolejną szansę. W pierwszej połowie były reprezentant Polski nie miał zbyt wiele pracy, podobnie jak i bramkarz gospodarzy, Guillermo Ochoa. Piłkarze Granady dopiero w 27. minucie po raz pierwszy celnie uderzyli na bramkę Tytonia. Ten jednak spokojnie poradził sobie ze słabym strzałem Andreasa Pereiry. Dziesięć minut później Pereira główkował z sześciu metrów, ale nie trafił w bramkę, strzeżoną przez Polaka. Po przerwie Tytoń pewnie wyłapał strzał głową Carceli-Gonzaleza. W 64. minucie zespół Polaka wyszedł na prowadzenie. Po kontrze na bramkę Granady ruszył Florin Andone. Rumun trafił wprost w interweniującego Ochoę, ale w dobitce wepchnął piłkę do siatki. 12 minut później Tytoń miał sporo szczęścia, gdy Carcela uderzył z pola karnego płasko, tuż obok słupka. W 81. minucie minucie Polak znów miał szczęście, ale opuściło go ono w decydującym momencie. Po główce Davida Barrala piłka trafiła w poprzeczkę, dobitkę Vezo obronił leżący Tytoń. Następnie przed bramkę zagrał Barral, a próbujący łapać piłkę polski bramkarz pod brzuchem posłał ją do własnej bramki. Kuriozalny gol. Goście odpowiedzieli trzema bardzo groźnymi strzałami, z którymi poradził sobie Ochoa. Tuż przed końcem Tytoń obronił strzał Barrala z kilku metrów. Granada CF - Deportivo La Coruna 1-1. Raport meczowy Primera Division: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz