Wywiad Pique dla "European Sports Media" ukazał się w październiku 2013 roku. Kilka miesięcy wcześniej na Camp Nou zameldował się Neymar (wciąż trwa proces o tamten transfer), ale stoperowi Barcelony nie przeszkodziło to wytykać ogromnych kwot wydawanych na piłkarzy przez największego rywala. "Barcelona nie jest biednym klubem, ale..." "Oczywiście stać nas, by zapłacić za Neymara 60 czy 70 mln, nie jesteśmy klubem biednym, ale rywalizujemy z najbogatszymi na świecie" - powiedział Pique. Dziś tamte słowa sprzed 9 lat nabrały innego znaczenia. Los zakpił z Pique, bo właśnie Barcelona wydała 153 mln euro na Roberta Lewandowskiego, Julesa Kounde i Raphinhę. Z kolei Real zatrudnił tylko jednego zawodnika - Aureliena Tchouameniego płacąc za defensywnego pomocnika 80 mln euro. Różnica między Realem i Barceloną Różnica polega także na tym, że o ile Barcelona jest dziś najbardziej zadłużonym klubem na świecie (1,3 mld euro), Real przetrwał kryzys pandemii w dobrej formie ekonomicznej. Ostatni sezon miał znakomity: wygrał ligę hiszpańską i Ligę Mistrzów, podczas gdy zespół z Pique zdobył w ostatnich trzech sezonach tylko jeden Puchar Króla. ZOBACZ TEŻ: Gary Neville uderza w Barcelonę. "Jest hańbą dla swojej własnej nazwy" Xavi Hernandez liczy na powrót Leo Messiego Barcelona wydała wyrok na Gerarda Pique