Wyciekły bowiem nagrania, na których słychać, jak 35-letni piłkarz rozmawia na ten temat z Luisem Rubialesem, prezesem Hiszpańskiego Związku Piłki Nożnej (RFEF). Wieloletni format Superpucharu Hiszpanii został zmieniony w 2019 roku, kiedy ogłoszono, że od przyszłego roku będzie się on odbywał w formie turnieju z czterema drużynami w Arabii Saudyjskiej. Teraz madrycki dziennik "El Confidencial" ujawnił nagrania rozmów, jakie między sobą prowadzili Pique, którego firma Kosmos była siłą sprawczą tej zmiany, z Rubialesem. "Chodzi tylko o pieniądze. Real Madryt zgodzi się na to, gdy dostanie osiem milionów euro. Tak samo Barcelona. Pozostałe kluby dostaną dwa miliony i milion euro" - mówił Pique. "To 19 milionów euro, a związek zachowa sześć milionów euro. Można jeszcze naciskać na więcej, twierdząc, że w innym przypadku Real nie przyjedzie. W Hiszpanii nie zarobiłbyś nawet trzech milionów euro, pomyśl o tym" - dodał obrońca Barcelony. 35-latek odniósł się do tych rewelacji i uważa, że nie ma za co przepraszać, choć dopiero teraz jego udział w tej sprawie wyszedł na światło dzienne. Gerard Pique: Wszystko było legalne "Wszystko, co zrobiliśmy, było legalne. Mówię otwarcie o moim udziale, bo nie mam nic do ukrycia. Jestem dumny z tego, co robimy w Kosmosie" - przyznał Pique. Jego firma za turniej miała dostać 24 miliony euro, gdy RFEF aż 40 milionów euro. "Chcieliśmy odświeżyć format tych rozgrywek i uczynić je bardziej interesujące dla widza. To odbija się na dochodach. Pomysł bardzo spodobał się prezesowi Luisowi Rubialesowi. Arabia Saudyjska nie była jedyną opcją. Oferty ze Stanów Zjednoczonych i Kataru też były na stole. Na końcu wybrano jednak Arabię Saudyjską" - dodał. Obrońca Barcelony odniósł się także do prowizji, jaką jego firma dostała, a było to cztery miliony euro. "Prowizja? W świecie, w jakim żyjemy, to całkiem normalne. Wynosi ona od 10 do 15 procent i tyle biorą różne agencje za zorganizowanie tego typu wydarzeń. Stworzyłem okazję dla RFEF. Przed zmianą zarobiliby na nim 120 tysięcy euro, a teraz 40 milionów euro. Poza tym prowizję pobieramy od rządu Arabii Saudyjskiej. Nie mam żadnej umowy handlowej z RFEF. Jeśli natomiast chodzi o nagrania, to zostały one wyrwane z kontekstu. Po prostu pomogłem prezesowi znaleźć formułę, która ma sens" - stwierdził Pique.