Real Madryt przystępował do tego spotkania uskrzydlony wygranym El Calsico oraz z kompletem zwycięstw na własnym terenie. Statystycy przypominali jednak, że na Santiago Bernabeu melduje się drużyna niepokonana w La Liga od ponad dwóch miesięcy. Piłkarze Rayo Vallecano mogli się pochwalić passą siedmiu meczów bez porażki. Od pierwszych minut wyraźną przewagę osiągnęli gospodarze. Mimo to po pierwszej połowie kibice "Królewskich" mieli prawo czuć się mocno rozczarowani. Do przerwy ich ulubieńcy oddali aż 12 strzałów, ale żaden z nich nie trafił do siatki. Może dlatego, że tylko dwa szybowały w światło bramki. "Lewy" wraca do Niemiec i zagra w Lidze Mistrzów. Wiadomo, co teraz zrobi Xavi Derby Madrytu bez wystrzału. Real nie wraca na fotel lidera Już w szóstej minucie w sytuacji sam na sam z bramkarzem gości znalazł się Federico Valverde. Przegrał jednak ten pojedynek sromotnie. Stołe Dimitrievski wyszedł na przedpole i udanie sparował uderzenie na korner. Macedoński bramkarz kapitalnie spisał się też przy strzale Joselu z kilku metrów, instynktownie przenosząc futbolówkę nad poprzeczką. Fani "Los Blancos" przeżyli chwile grozy, gdy na murawę padł Jude Bellingham. Pojawiły się sygnały, że potrzebne będą nosze. Ostatecznie angielski gwiazdor Realu wstał o własnych siłach i z mocno stłuczonym barkiem kontynuował grę. Real Madryt wydał komunikat w sprawie Kyliana Mbappe. Totalne zaskoczenie Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Real atakował, rywale kurczowo się bronili, a rezultat spotkania... ani drgnął. Trybuny ożywiły się dopiero w 67. minucie, gdy z bliskiej odległości piłkę do bramki wpakował Vinicius Junior. Arbiter słusznie jednak gola nie uznał, odgwizdując ofsajd. W końcówce gospodarze mocno przyspieszyli grę, ale nie przełożyło się to na zwycięskie trafienie. Wybrańcy Carlo Ancelottiego stracili pierwsze w tym sezonie punkty przed własną publicznością. Nie wykorzystali w ten sposób szansy, by powrócić na fotel lidera. Powiększyli jednak nieznacznie przewagę nad trzecią w tabeli Barceloną. W tej chwili dystans między gigantami wynosi dwa punkty. Prowadzi rewelacyjna tej jesieni Girona.