Faworytem sobotniego meczu na stadionie Atletico był bez wątpienia klub z Katalonii, który jest rekordzistą jeśli chodzi o liczbę triumfów w Pucharze Króla - tegoroczny mistrz Hiszpanii zdobył go 30 razy. Jednak w obu bezpośrednich pojedynkach w tym sezonie to Barcelona musiała "gonić wynik" - w październiku w Walencji przegrywała na wyjeździe 0-1, by ostatecznie zremisować 1-1, a w lutym na Camp Nou goście prowadzili nawet dwoma bramkami; ostatecznie też musieli zadowolić się podziałem punktów (2-2). Tak samo było w sobotę, ale tym razem "Nietoperze" nie wypuściły prowadzenia i wywalczyły po raz ósmy Puchar Króla. Valencia w piątej minucie powinna objąć prowadzenie. Clement Lenglet przejął piłkę przed własnym polem karnym, ale Francuz leżał i chciał szybko podać do kolegi. Zamiast tego piłka trafiła do Rodriga, ten minął już Jaspera Cillessena, ale jego strzał na linii bramkowej zatrzymał Gerard Pique. Fantastyczna interwencja stopera Barcelony! Powtórki telewizyjne pokazały, że było bardzo blisko gola, ale Pique zdążył zatrzymać piłkę. Potem Barcelona próbowała swojej gry, ale podobnie jak w rewanżu z Liverpoolem w półfinale Ligi Mistrzów, rozgrywała piłkę bardzo wolno. Natomiast "Nietoperze", starały się wyprowadzać szybkie ataki. Po jednym z nich, w 21. minucie, objęły prowadzenie. Gabriel Paulista zagrał na lewe skrzydło do Jose Luisa Gai. Przed polem karnym czekał już Kevin Gameiro, który sygnalizował swoją pozycję podnosząc ręce. Dostał piłkę, minął Jordiego Albę i uderzył celnie z 16 metrów. Po pół godzinie sędzia Alberto Undiano Mallenco zarządził przerwę na ochłodzenie. Barcelona nie wyciągała żadnych wniosków. Nic dziwnego, że ponownie została skarcona w 33. minucie. Dani Parejo zagrał na prawe skrzydło, Carlos Soler wygrał pojedynek biegowy z Albą i wstrzelił mocną piłkę przed bramkę, gdzie Rodrigo z bliska uderzeniem głową skierował ją do siatki. "Duma Katalonii" wzięła do roboty dopiero tuż przed końcem pierwszej połowy, jednak Jaume Domenech obronił uderzenia z dystansu Lionela Messiego i Ivana Rakitcia. W tym drugim przypadku bramkarzowi Valencii nie przeszkodził nawet rykoszet. W przerwie Ernesto Valverde, trener Barcelony, dokonał dwóch zmiany. Arturo Vidal zastąpił Arthura, a Malcom wszedł za Nelsona Semedo. Jego podopieczni przed szansą na kontaktowego gola stanęli w 56. minucie. Messi rozegrał piłkę z Malcomem w narożniku pola karnego, a następnie Argentyńczyk uderzył zewnętrzną częścią lewej strony, ale trafił tylko w słupek, a dobitka Vidala poszybowała ponad poprzeczką. W 65. minucie murawę opuścił kontuzjowany Parejo, a zastąpił go Geoffrey Kondogbia. Barcelona "cisnęła", ale brakowało konkretów. Widać było, że drużyna ma kłopoty w ofensywie, ponieważ w sobotę nie mogli zagrać napastnicy Luis Suarez i Ousmane Dembele. Wraz z biegiem meczu coraz częściej w ataku pojawiał się Pique. W końcu jednak Katalończykom udało się zdobyć bramkę. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego "główkował" Lenglet, Domenech zdołał odbić piłkę, ale najszybciej przy niej znalazł się Messi i trafił do siatki. Piłkarze Valencii reklamowali jeszcze spalonego Argentyńczyka, ale nic takiego nie miało miejsca. Po 75 minutach ponownie mieliśmy przerwę na ochłodzenie. Barcelona rzuciła wszystko na jedną kartę, co powinno zemścić się w trzeciej minucie doliczonego czasu gry. Goncalo Guedes biegł z piłką od połowy boiska, ale w sytuacji sam na sam z Cillessenem strzelił obok słupka. Po chwili holenderski bramkarz był już w polu karnym Valencii. Dośrodkowanie z rzutu rożnego wyłapał jednak Domenech. I znowu poszła kontra, tylko że tym razem Cillessena nie było w bramce, bo nie zdążył wrócić! Ponownie przed szansą stanął Guedes, ale nie trafił w bramkę z około 40 metrów. W końcu zabrzmiał jednak ostatni gwizdek i "Nietoperze" mogły się cieszyć z ósmego Pucharu Króla. Poprzednie trofeum Valencia wywalczyła w 2008 roku, kiedy pokonała w finale Pucharu Króla, rozgrywanego na Vicente Calderon, a więc poprzednim obiekcie Atletico, Getafe CF. FC Barcelona - Valencia CF 1-2 (0-2) Bramki: 0-1 Gameiro (21.), 0-2 Rodrigo (33.), 1-2 Messi (73.). Zobacz raport meczowy Pawo