Jak widać można połączyć ogień z wodą. Elastyczność, oportunizm i mistrzostwo w negocjacjach 54-letniego menedżera z Portugalii chyba najtrafniej scharakteryzował jego adwokat Carlos Osorio. - Jeżeli Jorge maczałby palce w konflikcie izraelsko-palestyńskim, wojna by się nie skończyła, ale z całą pewnością żołnierze z obu walczących stron byliby najlepiej opłacanymi na świecie - mówił Osorio. Mendes potrafi załatwić wszystko, wynegocjować każdy kontrakt nawet dla przeciętnego piłkarza. Nie ma dla niego znaczenia, z jakim klubem pracuje. Był Real, jest Barcelona. Rywalizacja między klubami z Madrytu i Katalonii zupełnie go nie obchodzi. Liczy się pieniądz, sława i blichtr, ale też - dodajmy - dobro klienta. Wyrzucił z gry Messiego Ansu Fatiego stawia się dziś w gronie najbardziej obiecujących piłkarzy na świecie poniżej 20. roku życia. Pochodzący z Gwinei Bissau ma zaledwie 17 lat (za tydzień skończy 18), za sobą pięć występów w reprezentacji Hiszpanii, gra już regularnie w Lidze Mistrzów, jest najmłodszym strzelcem w historii tych rozgrywek. Uniwersalny i wszechstronny. Ronald Koeman, trener "Barcy", nie wahał się poświęcić Luisa Suareza, zlecając sprzedaż Urugwajczyka mimo jego zasług i wielkiej przyjaźni z Leo Messim. Holender uznał, że Suarez to przeszłość, a teraźniejszość i przyszłość to Fati. Nastolatek ma w niedługim czasie zastąpić Messiego. Brat Argentyńczyka Rodrigo do niedawna był agentem Fatiego. Jeszcze w grudniu wynegocjował przedłużenie kontraktu młodego Hiszpana z Barceloną do czerwca 2022 roku. Ale niedawno Fati znów prolongował umowę, o kolejne dwa lata. Zmieniła się też wartość wykupu piłkarza. Ze 170 tysięcy euro podskoczyła do 400 tysięcy euro. Ale najważniejsze w tej historii jest to, że przy stole negocjacyjnym stronę zawodnika reprezentował już nie Rodrigo Messi, ale Jorge Mendes. Portugalczyk zawsze idzie na całość. Początkowo miał tylko prawa do wizerunku młodej gwiazdy, ale gdy zobaczył jak bierny i nieudaczny jest "klan Messich" wziął sprawy w swoje ręce. - Po prostu wyrzucił go z gry - mówi w hiszpańskich mediach jeden z działaczy Barcelony. - Ale dzięki temu Fati uniknął katastrofy, a klub jest mu za to bardzo wdzięczny - dodał. Rządzili Realem we dwóch Mając świadomość co robił do tej pory Mendes, to wszystko wydaje się nieprawdopodobne. Jeżeli był kojarzony z jakimś klubem, to bardziej z Realem Madryt, choć niemal na samym początku swojej działalności menedżerskiej współpracował z Barcą. To z jego rekomendacji w latach 2003-04 na Camp Nou trafili: Rafael Marquez, Deco i Quaresma. Proponował też Katalończykom nijakiego Cristiano Ronaldo. Trzeba było za niego zapłacić Sportingowi Lizbona 17,5 miliona euro. Prezes Barcelony Joan Laporta uznał, że to jednak zbyt wysoka kwota. 18-letni CR trafił wtedy do Manchesteru United. Później, gdy Ronaldo pokazał co potrafi na Old Trafford, Mendes stał za jego transferem do Realu Madryt. W 2009 roku "Królewscy" kupili Portugalczyka za 94 miliony euro. Ale to był dopiero początek współpracy Mendesa z Realem. Rok później negocjował kontrakt Jose Mourinho. Od tego momentu Mendes miał większą władzę w madryckim klubie niż sam prezes Florentino Perez. "Jego bliskimi byli dyrektor generalny (Jose Luis Sanchez - przyp.), trener i największa gwiazda. W pewnym momencie miał sześciu zawodników w Realu - Ronaldo, Pepe, Coentrao, Angela Di Marię, Jamesa Rodrigueza i Ricardo Carvalho. Mendes miał własne biuro w centrum treningowym Valdebebas. Oni dwaj robili w klubie co chcieli" - pisał w książce "Przygotujcie się na porażkę" dziennikarz "El Pais" Diego Torres. Florentino Perez zorientował się jednak co się dzieje. Gdy agent zaczął naciskać na kolejnych piłkarzy ze swojej stajni - przede wszystkim Radamela Falcao - powiedział dość. - Gdybym dopuścił do tego transferu to mógłbym oddać Mendesowi swój fotel prezesa - wspominał charyzmatyczny prezes "Królewskich". Władza Mendesa w Realu zakończyła się wraz odejściem Cristiano Rolando do Juventusu Turyn dwa lata temu. Mendes nie zna ograniczeń Mendes już wcześniej wydeptał ścieżki w innych klubach, z innymi swoimi klientami. Współpracował owocnie z Pepem Guardiolą w Manchesterze City, z Espirito Santo w Wolverhampton i rosyjskimi właścicielami AS Monaco, ale - interes jest interesem - Portugalczyk wrócił na stare śmieci. Znów zaczął związywać się z Barceloną. Cztery lata temu wcisnął Katalończykom Andre Gomesa, kupionego za 37 miliony euro z Valencii. A we wrześniu tego roku zawalczył o to, żeby Barca wykupiła z Wolverhampton obrońcę Nelsona Semedo. Od grudnia reprezentuje Ansu Fatiego oraz 20-letniego Portuglaczyka Francisco Trincao. Interes kręci się w najlepsze. Mendes nie zna żadnych ograniczeń. Włoska i hiszpańska prasa spekulowała, że nie można wykluczyć, iż w przyszłości dojdzie do epokowego wydarzenia naszych czasów i w końcu w jednym klubie zagrają dwaj najwięksi piłkarze ostatniej dekady - Messi i Cristiano Ronaldo. Nie wiadomo tylko w którym klubie, może i w Barcelonie. W swoim biznesie Mendes jest wszechmocny i kiedy tylko nadarzy się okazja nie będzie dla niego żadnym problemem umieścić swojego najważniejszego klienta CR7 w Katalonii. Olgierd Kwiatkowski Mecz FC Barcelona - Real Madryt w sobotę o godz. 16. Transmisja w Eleven Sports1, komentarz: Mateusz Święcicki i Sebastian Chabiniak. Studio przedmeczowe rozpocznie się już o g. 13:15. Wystąpią w nim m.in.: Mateusz Majak, Maciej Kruk, Łukasz Wiśniowski, Piotr Urban, Marcin Gazda. W studiu zostaną wyemitowane rozmowy m.in. z Fernando Morientesem, Berndem Schusterem, Grzegorzem Krychowiakiem.