W tym roku czekaliśmy na El Clasico dłużej, niż zakładano. Pierwotnie mecz miał się odbyć 26 października, ale z powodów pozasportowych - protesty w Barcelonie przez skazanie katalońskich liderów, został przełożony na późniejszy termin. Zazwyczaj apetyt rośnie w miarę jedzenia. Tym razem jednak okazało się, że z dużej chmury spadł mały deszcz. Komplet kibiców na Camp Nou nie poniósł Barcelony do zwycięstwa, choć jej piłkarze mieli może ze dwie okazje do pokonania bramkarza rywala. Raz sytuację uratował Sergio Ramos, który wybił piłkę sprzed linii bramkowej. Aktywniejszą stroną w środowym meczu był Real. "Królewscy" oddali zdecydowanie więcej strzałów (17-9), ale tylko cztery z nich były celne. I głównie zza pola karnego. Marc-Andre ter Stegen, bramkarz Barcelony, musiał więc się wykazać, ale bez przesady. Nic dziwnego, że padł bezbramkowy remis, pierwszy taki wynik w El Clasico od listopada 2002 roku. To było 6235 dni temu. Co więc zapamiętamy z tego spotkania? Przede wszystkim garść statystyk. Real pozostaje bez wygranej z Barceloną w Primera Division już od siedmiu meczów (trzy remisy, cztery porażki). To najgorsza taka seria od grudnia 2011 roku. Z kolei Zinedine Zidane, trener "Królewskich", został pierwszym szkoleniowcem tego klubu, który nie przegrał na wyjeździe z Barceloną pięciu kolejnych pojedynków we wszystkich rozgrywkach (dwa zwycięstwa i trzy remisy). Natomiast Sergio Ramos, obrońca Realu, został samodzielnym rekordzistą w liczbie występów w El Clasico. Reprezentant Hiszpanii ma już 43 na koncie. O jeden raz wyprzedza Lionela Messiego, Xaviego, Manola Sanchisa i Francesca Gento (trzech ostatnich już nie może się poprawić).