Faworytem bukmacherów pozostawała Barcelona. Ale nawet jej kibice byli przed pierwszym gwizdkiem pełni obaw. W półfinale Baskowie odprawili przecież niespodziewanie Real Madryt, wygrywając 2-1 po dwóch trafieniach Raula Garcii. Niepokój fanów "Barcy" podsycały doniesienia o możliwej absencji Lionela Messiego. Ostatecznie Argentyńczyk był zdolny do gry i znalazł się w wyjściowej jedenastce. To właśnie on w lidze trafił do siatki dwukrotnie, gdy 6 stycznia Katalończycy pokonali Athletic w wyjazdowym starciu 3-2. Wtedy wynik spotkania otworzyła ekipa z Bilbao. Tym razem uczynili to gracze Barcelony, a konkretnie Antoine Griezmann. W końcówce pierwszej połowy znalazł się tam, gdzie trzeba, po dograniu z lewej strony Jordiego Alby i było 1-0. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! Statystycy skrzętnie odnotowali, że w czterech ostatnich meczach Francuz brał udział przynajmniej w jednej akcji bramkowej - uzbierał w sumie trzy gole i tyle samo asyst. Taką skutecznością może się pochwalić po raz pierwszy od przenosin na Camp Nou. Ale jak się miało rychło okazać, tego dnia nie było to jego ostatnie słowo... Kiedy wydawało się, że "Blaugrana" zejdzie na przerwę z prowadzeniem, wyrównującą bramę zdobył Oscar de Marcos. Uciekł Albie i przytomnie sfinalizował idealne zagranie Inakiego Williamsa. Po niespełna godzinie gry do siatki trafił Raul Garcia, ale arbiter zarządził analizę VAR i gola nie uznał. Zawodnik baskijskiego zespołu znajdował się na pozycji spalonej. Nie było natomiast żadnych wątpliwości co do czystości drugiego trafienia Griezmanna. Do końcowego gwizdka pozostawał niespełna kwadrans, gdy aktualny mistrz świata wykorzystał kolejne podanie Alby i strzałem z bliskiej odległości dał Barcelonie ponowne prowadzenie. Messi i spółka w ostatnich fragmentach spotkania robili wszystko, by nie powtórzył się scenariusz z morderczego półfinału, w którym Real Sociedad San Sebastian pokonali dopiero po serii rzutów karnych. Ich wysiłki spełzły jednak na niczym. W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry Marca-Andre ter Stegena pokonał wprowadzony w samej końcówce z ławki Asier Villalibre. Athletic poszedł za ciosem i krótko po rozpoczęciu dogrywki zdobył kolejną bramkę. Tym razem fantastycznym uderzeniem z linii pola karnego popisał się Willimas. Trafił w "okienko" - niemiecki golkiper nie miał nic do powiedzenia. Po tym golu podopieczni Ronalda Koemana nie potrafili się już podnieść, a na dodatek w 121. minucie Messi został wyrzucony z boiska po starciu z Villalibre. Drużyna z Estadio San Mames utrzymała korzystny rezultat do końca. Kolekcję trofeów wzbogaciła w ten sposób o trzeci w historii Superpuchar Hiszpanii. Wcześniej sięgała po niego w latach 1984 i 2015. FC Barcelona - Athletic Bilbao 2-3 (2-2, 1-1) po dogr. Bramki: 1-0 Griezmann (40.) 1-1 de Marcos (42.), 2-1 Griezmann (77.), 2-2 Villalibre (90.), 2-3 Williams (94.) Czerwona kartka: Messi (120+1.). UKi Tego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl!