Mistrzowie Hiszpanii ogłosili w piątek, że wpłacili 120 milionów euro kwoty odstępnego za mistrza świata z Rosji, który podpisał pięcioletni kontrakt na Camp Nou, wywołując wściekłą reakcję "Los Colchoneros". Według Atletico francuski piłkarz i Barcelona wynegocjowały umowę przed 1 lipca, kiedy cena za napastnika spadła z 200 milionów do 120 milionów euro. "Atletico Madryt uważa, że rozwiązanie umowy miało miejsce przed końcem ubiegłego sezonu" - stwierdził klub, dodając, że Griezmann jasno to wyraził w czynach i słowach. Atletico już "rozpoczęło odpowiednie procedury" w celu obrony swoich "praw i uzasadnionych interesów", dodano w oświadczeniu. "Co się tyczy zachowania Atletico, to szkoda. Poszedłem do nich, żeby nie byli zaskoczeni i przygotowali się na przyszłość" - przyznał Francuz, na konferencji prasowej, kiedy był prezentowany jako piłkarz Barcelony. "Doszliśmy do porozumienia, ale sytuacja się zmieniła i trzeba to zaakceptować" - dodał pytany o reakcję Atletico. Dziennik "As" napisał, że stołeczny klub pójdzie do FIFA, aby dowodzić, że Barcelona jest im winna więcej niż 120 milionów euro, które zdeponowała przez prawnika Griezmanna w piątek. Gazeta dodała, że Atletico chce ukarania zarówno "Dumy Katalonii", jak i samego piłkarza. Francuz w maju ogłosił, że po zakończeniu sezonu opuszcza Atletico. W Madrycie występował przez pięć sezonów, strzelając 133 gole w 257 występach. Wywalczył z nim trzy trofea: Superpuchar Hiszpanii, Ligę Europejską, Superpuchar Europy. "Zawsze ciężko opuszczać dom, miejsce, gdzie czujesz się komfortowo" - powiedział Griezmann. "Mam tylko podziw i szacunek dla klubu. Dawałem z siebie wszystko od początku do końca sezonu i nie ma się czego wstydzić" - przyznał. Francuz w Barcelonie będzie występował z numerem 17., a jego klauzula odstępnego wynosi 800 milionów euro.