Maciej Słomiński, Interia: Panie Mateuszu, pardon za kolokwializm, ale "polecę" wielkim mistrzem piłkarskiego mikrofonu Dariuszem Szpakowskim: "Czy przed meczem FC Barcelona z Realem Madryt czuć atmosferę piłkarskiego święta w Barcelonie?". Mateusz Święcicki, komentator Eleven Sports: - To miasto zawsze wygląda tak, jakby za chwilę Barca miała rozgrywać mecz. Gdziekolwiek się nie ruszysz, ktoś mija cię w koszulce Blaugrany. Zresztą w erze Messiego, kiedy smartfony przejęły władzę nad naszym życiem, a tanie linie lotnicze zrewolucjonizowały podróże, muzeum Barcy zaczęło ścigać się z Sagradą Familią w liczbie odwiedzających, a futbol decydująco wpływać na turystykę w stolicy Katalonii. Barcelona jest niekończącą się imprezą piłkarską. Idziesz na miasto, widzisz tysiące ludzi w koszulkach klubowych i myślisz, że na pewno dziś grają. A przecież nie grają codziennie. Jesteście z ekipą Eleven Sports w Katalonii już od środy, co pozwoliło wam zaliczyć mecz Ligi Mistrzów z Szachtarem Donieck. Czy to był egzamin z cyklu 3Z: zakuć - zdać - zapomnieć? - Miałem komfort, bo nie musiałem tego meczu komentować, więc mogłem patrzeć na wybranych piłkarzy bardziej szczegółowo. Lamin Yamal hipnotyzuje, wiadomo. Fermin imponuje, co Robert Lewandowski mówił już po kilku treningach z nim. Różnie można oceniać Barcę pod wodzą Xaviego, ale trzynastu debiutantów z drużyn młodzieżowych, odważne stawianie na wychowanków, rekonstrukcja tego, co przed laty przyniosło sukcesy, to mały powód do dumy. Mecz z Szachtarem był chlebem powszednim. Czymś do zapomnienia tuż po zakończeniu. Jako osobie w średnim wieku nie podoba mi się określenie tego meczu jako "Gran Derbi". Derby są w obrębie jednego miasta, względnie aglomeracji - Wiesz co jest jednym z największych zwycięstw Eleven Sports? Od 2015 r., od kiedy transmitujemy nieprzerwanie mecze La Liga, mówimy: "To nie jest Gran Derbi, na litość boską! To El Clasico". Gran Derbi, czyli wielkie derby to mecz Betisu z Sevillą. Nie mam pojęcia, dlaczego do świadomości kibicowskiej to określenie przeszło jako konfrontacja Barcy z Realem Madryt. Wiele osób już się przestawiło, ale nie wszyscy. Ostatnio na portalu X (bo już nie na Twitterze) widziałem dyskusję, w której ktoś się oburzał, że Taco Hemingway w jednym z najnowszych utworów rapuje coś o Gran Derbi i Roberciku, a przecież Lewy nie gra ani w Betisie ani w Sevilli. Nie ukrywam, że czułem dumę. El Clasico budzi największe zainteresowanie medialne Czy rywalizacja Barcelony z Madrytem to największy mecz na świecie? - Każdy ma swój najważniejszy mecz na świecie, bo to kwestia indywidualna. Ale mówię to z pełną świadomością - El Clasico budzi największe zainteresowanie medialne. Byłem na niemieckich klasykach, raz na angielskim, na włoskich, na francuskim. Podczas żadnego spotkania nie było tylu przedstawicieli telewizji z całego świata, takiego zamieszania dziennikarskiego, tylu piłkarskichlegend w roli ekspertów. Jeśli mierzyć wielkość medialną zawieruchą wokół meczu to klasyk odrywa się od peletonu na kilometr i jedzie we własnej kategorii. Czy Barca i Real nie mogą żyć bez siebie niczym Wisła i Cracovia? - To jest bardzo ciekawe pytanie, bo jak zagłębisz się w historię sportu to zauważysz, że oparta jest ona o rywalizację dwóch podmiotów (kluby, kraje, zawodnicy), które krańcowo polaryzują, nie znoszą siebie nawzajem, często kopią pod sobą dołki i rywalizują nieczysto. Ale nie umieją bez siebie żyć. Prawda jest taka, że jeśli jeden z tych podmiotów przeżywa głęboki kryzys, spada z ligi, traci jakość, drugi też na tym cierpi. Kibic Barcelony powinien marzyć o wielkim Realu Madryt, a kibic Realu o wielkiej Barcelonie. Życzenie spektakularnej klęski największemu rywalowi i zniknięcia z piłkarskiej mapy to odebranie sobie przyjemności z rywalizacji. Nie ma Wisły w ekstraklasie, nie ma świętej wojny. Wielka pustka. Czy na przebieg sobotniego meczu będzie miało wpływ to że nie zostanie rozegrany na Camp Nou? - Nie. Stadion Olimpijski nie jest taki zły, Real Madryt z konieczności rozgrywał swoje mecze w Valdebebas i był w stanie pokonać Barcelonę. Niedawno rozgromił ją w Pucharze Króla na wypełnionym po brzegi Camp Nou. Oczywiście dla potrzeb transmisji telewizyjnej lepiej byłoby, gdyby nie grali na Montjuïc. Ale dla mnie to piękny obiekt, symboliczny, ze wspaniałą architekturą i położony w urokliwej części Barcelony. Brzmię jak dziad, bo to stadion archaiczny, ale z duszą. Nie są tajemnicą finansowe zawirowania Blaugrany. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Dzięki temu dzieciaki z Barcelony wchodzą coraz szerszą ławą do składu. Czy linia produkcyjna z La Masii wypuszcza coraz lepsze egzemplarze czy obecna sytuacja bierze się z niemożności transferowania gwiazd? - Barca obcięła budżet wynagrodzeń z 631 milionów euro do 496. Zacisnęli pasa, przestali pozyskiwać piłkarzy z zewnątrz dla samego pozyskiwania. Jak dojeżdża cię kryzys ekonomiczny i masz związane ręce z większą uwagą spoglądasz niżej, na sektor młodzieżowy. Ale jestem przekonany, że wszystko w klubach zależy od ludzi. To oni je tworzą. La Masia zaczęła się od trenera Laureano Ruiza, który w latach siedemdziesiątych wymyślił to, co Johan Cruyff udoskonalił w 1988 roku i co zaczął brutalnie egzekwować. Chodzi o grę tą samą strategią przez wszystkie drużyny w klubie, przyporządkowanie numerów na koszulkach do określonych pozycji, odejście od obowiązku werbowania piłkarzy silnych fizycznie i wysokich. Szybkość, technika, czucie czasoprzestrzeni, talent, inteligencja boiskowa. To zaczęło się liczyć. Barca jest dziś jak wielka grupa rekonstrukcyjną, która wraca do korzeni dającej jej największe sukcesy w historii. Xavi jest kwintesencją systemu Barcy. Myślę, że inny trener nie pozwoliłby zadebiutować aż 13 wychowankom w tak relatywnie krótkim czasie. El Clasico nadchodzi. Co z Robertem Lewandowskim? Jesteś od kilku dni na miejscu w Barcelonie, możesz wiedzieć coś więcej niż my daleko w Polsce - czy w sobotę zagra Robert Lewandowski? - Trwa walka z czasem. Jest punktem odniesienia dla wielu młodych zawodników, królem strzelców poprzedniego sezonu, tematem dyskusji w obecnym, bo zaczął bardzo słabo, w końcu przełamał kryzys i zaczął strzelać. Ale wtedy przyszła kontuzja. Nie mam życzeniowego myślenia, że on będzie lepszym napastnikiem, z upływającym czasem nikt nie wygrał. Gdybyś mnie zmusił do odpowiedzi na pytanie, ile jeszcze pogra w Barcelonie, to po zastanowieniu odpowiedziałbym: to jego ostatni sezon, będzie chciał wycisnąć maksimum. Real Madryt jest liderem i prezentuje się bardzo dostojnie z panem trenerem Carlo Ancelottim za sterem. Na moje oko ta drużyna i klub są lepiej, stabilniej prowadzone od Barcy. - Zdecydowanie stabilniej wygląda w obronie, straciła ledwie siedem goli w dziesięciu meczach Primera Division. Jest szalenie konkurencyjna, ma wspaniałych piłkarzy z jednym fenomenem w składzie, którym jest Jude Bellingham. No dobra, z dwoma, bo o Viniciusie zapominać nie można, zwłaszcza, gdy snopy światła skierowane są na Anglika. Wiem, że dla wielu nostalgicznych kibiców to będzie świętokradztwo, ale widzę w entuzjazmie, klasie piłkarskiej, powtarzalności i sile Bellinghama potencjał młodego Ronaldo Nazario. Czasem sobie myślę, że nie można być tak dobrym, mając 20 lat. Jude jest poza kategorią. Dziś, jeśli chodzi o formę, to najlepszy piłkarz na świecie. Jaki mecz zobaczymy w sobotę i jaki padnie wynik? - Klasyk prawie zawsze wyróżniał się ponad inne mecze tym, że gwarantował występ piłkarzy o szczególnych zdolnościach. Bywały takie lata, że byli to najlepsi gracze w galaktyce. Dziś jest atrakcyjny z jeszcze jednego powodu. Naprzeciw siebie staną Lamine Yamal i Jude Bellingham. Dla mnie Real jest faworytem, ale problem z typowaniem wyniku jest taki, że bardzo często ten mecz toczy się w oderwaniu od ligowych realiów i tego, co było wcześniej. W ciągu kilku tygodni, jeśli zagrają ze sobą dwa, trzy razy, możesz mieć szalone, różne wyniki. Proszę uchylić rąbka tajemnicy - co szykujecie na sobotę jako Eleven Sports? - Eleven Sports szykuje trzygodzinne studio od trzynastej w dwóch lokalizacjach. Jedziemy dobrze się bawić i nie przeszkadzać widzom. Od zawsze uważam, że piłka nożna jest przede wszystkim rozrywką. Let's Get Ready to Rumble! Rozmawiał Maciej Słomiński, Interia