San Mames to obiekt, na którym Real Madryt bardzo często miał wielkie problemy w starciach z gospodarzami. Tym razem jednak w środku pola i linii ataku "Królewskich" panowała młodość, a ta ma to do siebie, że często nie liczy się z historią oraz tradycją. I tak tym razem podopieczni trenera Carlo Ancelottiego schodzili do szatni na przerwę z komfortową, dwubramkową przewagą. La Liga: Athletic Bilbao - Real Madryt. Młodość rządzi w ofensywie "Królewskich" Pierwsze trafienie to efekt współpracy Rodrygo oraz Daniego Carvajala. Brazylijski skrzydłowy zagrał w 28. minucie na prawej flance do Hiszpana, a ten odegrał mu piłkę wślizgiem, uprzedzając rywali. Dość szczęśliwie z obrońcami poradził sobie także główny bohater całej akcji, po czym nie myśląc zbyt długo, uderzył mocno prawą nogą. To wystarczyło, by pokonać bramkarza. Unai Simon - którego nazwisko było przywoływane w kontekście poszukiwania zastępstwa dla kontuzjowanego Thibaut Courtois - skapitulował po raz drugi po ośmiu minutach. Wówczas pokonał go nowy gwiazdor Realu Madryt - Jude Bellingham. Anglik był zupełnie niepilnowany przy rzucie rożnym, wykonywanym przez Davida Alabę. Jego wolej nie był wprawdzie zbyt mocny, ba, 20-latek nieczysto trafił w piłkę, lecz ta odbiła się od murawy w taki sposób, że po chwili "Królewscy" znów mieli okazję do świętowania. Koszmar na boisku?! Eder Militao z kontuzją i łzami w oczach Po zmianie stron gra ofensywna gospodarzy wyglądała znacznie lepiej. Athletic Bilbao miał kilka okazji na zdobycie bramki kontaktowej. Za każdym jednak razem brakowało celności lub defensywa Realu Madryt ostatecznie wywiązywała się ze swoich obowiązków, dzięki czemu goście spokojnie "dowieźli" do ostatniego gwizdka pewne, dwubramkowe zwycięstwo. Pozostałe dwa sobotnie mecze La Liga - w których Real Sociedad zagrał z Gironą a piłkarze Las Palmas zmierzyli się z Mallorcą - zakończyły się remisami 1:1. W niedzielę do gry przystąpi obrońca tytułu - ekipa FC Barcelona. Robert Lewandowski i spółka zagrają na wyjeździe z Getafe.