Estadio de Vallecas w ostatnich sześciu latach był dla FC Barcelona terenem nie do zdobycia. Roberta Lewandowskiego i spółkę tym bardziej cieszy, że tym razem udało się wywieźć stamtąd komplet punktów. Mimo faktu, że spotkanie było rozgrywane w środku tygodnia i problemów kadrowych. Bramki dla "Dumy Katalonii" strzelali Pedri i nowy nabytek - Dani Olmo. Okazuje się jednak, że problemów kadrowych w ekipie FC Barcelona po meczu z Rayo Vallecano przybyło. Po raz kolejny ofiarą padł młody zawodnik, który zaczął robić furorę w środku pola. W tamtym sezonie poważny uraz dotknął Gaviego, który był już graczem pierwszej drużyny "pełną gębą". Teraz kontuzjowany został Marc Bernal, który rozegrał kilka znakomitych meczów i stał się wielką nadzieją na rozwiązanie problemów w drugiej linii. Męczarnie i nieuznany gol Roberta Lewandowskiego. Debiutant uratował Barcelonę Kolejny dramat w Barcelonie. Młody talent kontuzjowany Marc Bernal opuścił stadion Rayo Vallecano o kulach i w specjalnym usztywniaczu na kolano. Pierwsze prognozy, jakie zostały podane przez Toniego Juanmartiego z dziennika "Sport" są dramatyczne. Mówią bowiem o tym, że Marc Bernal zerwał więzadło krzyżowe. Wszyscy kibice FC Barcelona pragną, aby diagnoza okazała się inna i mniej poważna. W tym momencie mają jednak dość niewiele powodów do optymizmu. Pozostaje im jedynie czekać na dokładniejsze badania medyczne. Po meczu z Rayo Vallecano panował również strach o zdrowie Pedriego, który dopiero co wrócił po urazie doznanym w ćwierćfinale Euro 2024 - został wtedy ostro sfaulowany przez Toniego Kroosa. W tym przypadku skończyło się jednak tylko na strachu. Pedri ma na piszczeli na ślady po korkach rywala, ale poza tym nie dolega mu nic poważnego.