"Tak, musimy być uczciwi" - przyznał po niedzielnym meczu Thibaut Courtois, bramkarz "Królewskich", zapytany, czy to oznacza koniec wyścigu o mistrzostwo. "Chcieliśmy walczyć do końca, ale teraz to różnica czterech meczów... Oni musieliby przegrać cztery mecze, a my musielibyśmy wszystkie wygrać. Nie ma rzeczy niemożliwych, ale to będzie bardzo trudne" - dodał Belg. Pojedynek zaczął się jednak bardzo dobrze dla gości. Uzyskali prowadzenie po akcji Viniciusa i samobójczym trafieniu Ronalda Araujo. W końcówkach połów skuteczni byli jednak piłkarze "Dumy Katalonii". Najpierw w pierwszej trafił Sergi Roberto, a w drugiej Franck Kessie. Chwilę przed golem Iworyjczyka do siatki piłkę posłał Marco Asensio. Radość w ekipie Realu była jednak przedwczesna, po interwencji VAR okazało się, że napastnik gości był na spalonym, z czym jednak nie zgadzał się ich szkoleniowiec Carlo Ancelotti. To nie koniec. Przed nami jeszcze jedno El Clasico! "Zasłużyliśmy na wygraną. Mam wątpliwości, co do nie nieuznanej bramki. Czy był spalony? Musimy zaakceptować taką decyzję, ale mam prawo mieć wątpliwości" - stwierdził Włoch. Po tej kolejce przewaga Barcelony nad Realem zwiększyła się do 12 punktów i zespół z Katalonii jest bardzo blisko odzyskania mistrzostwa Hiszpanii, który ostatni zdobył w 2019 roku. To jednak nie koniec emocji związanych z El Clasico w tym sezonie. 5 kwietnia dojdzie na Camp Nou do rewanżu w Pucharze Króla. Pierwsze spotkanie wygrała Barcelona 1-0. "Jesteśmy smutni, jesteśmy poranieni, ale dumni ze swojej gry. Jeśli będziemy się tak prezentować w dalszej części sezonu, to na pewno zdobędziemy jakieś trofeum" - powiedział Ancelotti.