Do sędziego hiszpańskiego hitu pretensje miały obie strony. Piłkarze Atletico Madryt narzekali, że Jose Sanchez Martinez gwiżdże "zbyt miękkie" faule na korzyść FC Barcelona. Gospodarze tego spotkania natomiast mieli mu za złe niepodyktowanie ewidentnego rzutu karnego za faul na Joao Felixie oraz to, że kilka razy fizycznie przeszkodził im w konstruowaniu akcji. Za pierwszy razem sędzia stanął na drodze podania Frenkiego de Jonga. Piłka trafiła w arbitra i zatrzymała akcję Barcelony. Gospodarze odzyskali futbolówkę po rzucie sędziowskim, ale ich akcja została zaprzepaszczona. Jeden taki przypadek może jednak się zdarzyć. Sędzia wykazał się brakiem podstawowych umiejętności. Lewandowski i spółka nie mogli w to uwierzyć Umiejętność dobrego ustawiania się na boisku również leży w sędziowskim fachu, a w pierwszej połowie tego spotkania arbiter pokazał, że jej nie posiada. Pod koniec tej odsłony Jose Sanchez Martinez dosłownie stanął na drodze biegnącemu z piłką w kierunku bramki Ilkayowi Gundoganowi. Niemiec wpadł na sędziego, który nieudolnie próbował ustąpić mu miejsca i cała akcja Barcelony ponownie została zaprzepaszczona. Mało tego. Sędzia Sanchez Martinez po tej sytuacji nie wstrzymał gry i nie oddał piłki gospodarzom. Futbolówkę przejęli piłkarze Atletico Madryt i wyprowadzili kontratak. Stojący za plecami sędziego Robert Lewandowski patrzył na to z odległości kilkunastu metrów i nie mógł uwierzyć własnym oczom. Polak w proteście mógł tylko podnieść ręce i wykrzyczeć swoje niezadowolenie. Występ sędziego tego meczu był daleki od ideału, ale błędy, które popełnił na jego szczęście, ostatecznie nie wypaczyły wyniku tego spotkania. FC Barcelona wygrała 1:0, a jedynego gola zdobył Joao Felix. Portugalczyk tego wieczoru mierzył się z drużyną, z której został jedynie wypożyczony do FC Barcelona. Relacje między piłkarzem a drużyną Atletico są, delikatnie mówiąc, nie najlepsze. Nad licznymi faulami, przepychankami i innymi niesportowymi zachowaniami z Felixem w roli głównej arbitrowi również trudno było zapanować.