Debiut Tito Vilanovy zszedł na dalszy plan. Tego dnia nie były ważne nawet dwa gole Leo Messiego, ani wiadomość o transferze Alexa Songa. Nie tylko w Barcelonie, ale w całej Hiszpanii wyczekiwano na powrót Davida Villi. Czy połamana w grudniu noga, znów będzie nadawała się do kopania piłki? Mimo sukcesu na Euro 2012 większość fanów "La Roja" ma dość oglądania "okaleczonej" drużyny. Okaleczonej, czyli grającej bez klasycznego napastnika. To wręcz niesłychane, że w kraju o takim potencjale piłkarskim, 31-letni zawodnik jest w swoim rodzaju jedyny. Przed wyjazdem na mistrzostwa do Polski, zdrowie Villi było w Hiszpanii sprawą narodową. Vicente del Bosque czekał na niego do ostatniej chwili, dopiero dziś, ponad dwa miesiące od startu turnieju widać, że ówczesne nadzieje nie miały najmniejszej racji bytu. Byłem w Gniewinie na kilku konferencjach prasowych Hiszpanów. Temat tęsknoty za Villą powracał codziennie. "Oczywiście tych goli, które strzeliłby w Polsce i na Ukrainie David, nie zdobędę ani ja, ani nikt inny" - przewidywał Pedro. "Nie mamy jednego napastnika zdolnego go zastąpić, musimy to zrobić wszyscy. Każdy z nas powinien dołożyć od siebie gola lub dwa do wspólnej puli". I tak właśnie było. Fernando Torres zdobył trzy, Cesc Fabregas, Xabi Alonso i David Silva po dwa, co pozwoliło obronić trofeum. Minęła radość po Euro 2012, w Barcelonie zaczął się okres przygotowawczy do sezonu, a najlepszy strzelec w historii drużyny narodowej wciąż nie grał. "Misterium Villi" - donosiła "Marca" jeszcze kilka dni temu zaniepokojona, dlaczego powrót na boisko wciąż się przedłuża. 17 minut gry w sparingu z Dinamem Bukareszt nie rozwiało wszystkich lęków, choć sam piłkarz zapewniał, że czuje się dobrze. "Na powrót na boisko czekałem dłużej niż przypuszczałem" - wyznał. Xavi Hernandez nie ma wątpliwości, co pozostanie wiadomością dnia z 19 sierpnia 2012 roku. Nie debiut nowego trenera Barcy, nie wysokie zwycięstwo nad Realem Sociedad, a nawet nie remis broniącego tytułu Realu Madryt z Valencią. Wszystko to ma znaczenie drugorzędne. Ocenić pracy Tito Vilanovy po jednym meczu się nie da. Tak jak formy Barcelony, której Baskowie nie zmusili do wysiłku. O dyspozycji Katalończyków można będzie rozmawiać na serio najwcześniej za trzy dni po starciu w Superpucharze z "Królewskimi" z Madrytu. Drużyna Jose Mourinho straciła punkty z Valencią na inaugurację batalii w obronie tytułu. Vilanova nie przywiązuje do tego znaczenia, tak jak do słabej gry Cristiano Ronaldo. W niedzielę cały Real był śpiący, chciał wygrać bez wysiłku, na co zanosiło się do 42. minuty. Potem wyrównujący gol dla Valencii i dramatycznie wyglądające zderzenie Pepe z Ikerem Casillasem kompletnie rozkleiło mistrzów. Nie ma obawy: na Camp Nou przybędą zwarci i gotowi. Pierwsza kolejka ligowa była tylko ciszą przed burzą. Villa wbił gola Sociedad dziękując za wsparcie żonie i córkom. Zakładając podkoszulkę z napisem: "Bez Was byłoby to niemożliwe" zapewne sam się zastanawiał, kiedy fani z Camp Nou będą mieli okazję ją ujrzeć? Na boisku był zaledwie 9 minut, kiedy Andres Iniesta podał mu piłkę, a on pokonał bramkarza uderzeniem z lewej nogi, właśnie tej, którą leczył przez 8 miesięcy. "Im szybciej Villa trafił do siatki, tym lepiej" - skomentował Vilanova bez specjalnego polotu. Te ostatnie osiem miesięcy w szpitalach i na salach rehabilitacyjnych nie były najtrudniejszym okresem w życiu superstrzelca. Już jako czteroletnie dziecko zderzył się z kolegą i spadł ze schodów, łamiąc kość uda w trzech miejscach. O kulach chodził wtedy sześć miesięcy, podczas rehabilitacji ojciec, emerytowany górnik, polecił mu obciążanie lewej nogi, dzięki czemu stał się graczem obunożnym. Gdy miał 9 lat i starał się o przyjęcie do Realu Oviedo, jednak trenerzy uznali, że Villa jest za mało rokujący. Wtedy zaczął grać w futbolu halowy, ale szybko wrócił na duże boiska. Rzucić piłkę chciał potem jeszcze raz, gdy w wieku 14 lat cały sezon przesiedział na ławce rezerwowych. Dziś ma 162 gole w Primera Division i 51 w kadrze. A co najważniejsze znowu strzela. <a href="http://dariuszwolowski.blog.interia.pl/?id=2376099">Dyskutuj o artykule z Darkiem Wołowskim!</a>