Holender został zwolniony w październiku ubiegłego roku z funkcji szkoleniowca "Dumy Katalonii", niespełna po 18 miesiącach za sterami, kiedy drużyna była na dziewiątym miejscu w Primera Division, tracąc osiem punktów do liderującego Realu Madryt. Xavi został trenerem w następnym miesiącu i zdołał awansować z klubem na drugie miejsce, ale strata do "Królewskich" wzrosła do 15 "punktów" i już w ten weekend mogą zostać przypieczętowane losy mistrzostwa Hiszpanii. Koeman w jedynym pełnym sezonie zajął z Barceloną trzecie miejsce w lidze. Jego pobyt w klubie przyćmiły problemy finansowe, które ograniczyły aktywność na rynku transferowym i ostatecznie doprowadziły do odejścia latem zeszłego roku Lionela Messiego. Trwała również pandemia COVID-19, przez którą wiele meczów odbywało się za zamkniętymi drzwiami, a prezesem ponownie został Joan Laporta. "Mógłbym napisać książkę (o moim pobycie w Barcelonie). Tak wiele rzeczy się wydarzyło" - przyznał Holender. "COVID-19, brak prezesa przez jakiś czas, musiałem odpowiadać na wszelkiego rodzaju pytania, nie mogłem podpisać kontraktów z zawodnikami, których chcieliśmy, komplikacje związane w finansowym fair play, strata Leo Messiego z dnia na dzień, strata Griezmanna ostatniego dnia okna transferowego" - tłumaczył. Jego następcą został Xavi, który też jest byłym piłkarzem tego klubu. FC Barcelona. Ronald Koeman o sytuacji klubu "Poprawili się w kilku sprawach. Podpisali umowy z trzema ofensywnymi graczami. Nie jest jednak dobrze porównywać. Kiedy ja odchodziłem, to strata do Realu wynosiła osiem punktów, teraz już 15. Zadanie Xaviego jest tak samo skomplikowane jak moje. To dzisiejsza rzeczywistość Barcelony. Potrzebuje czasu, aby wrócić do tego, co było, dlatego proszę o spokój i niemyślenie o tym, że nie zdobywamy tytułów. Musimy myśleć długofalowo, ufać trenerowi i go wspierać" - stwierdził Koeman. "Sytuacja Barcelony jest identyczna jak za mnie. Oznacza to, że zmiana trenera nie zawsze jest czymś, co gwarantuje poprawę. Jedyne o co proszę, to wsparcie Xaviego. Trener nie jest jedynym winowajcą. Nie miałem pełnego poparcia prezesa i mam nadzieję, że wyciągnął z tego wnioski i wspiera Xaviego. Sytuacja klubu mnie boli, bo jestem cule. Proszę o maksymalne wsparcie dla Xaviego. To legenda, bardzo dobry trener i jest mało winien tego, że Barcelona znalazła się w takiej sytuacji" - mówił Holender. Ma on pretensje do Laporty, który nie oferował mu odpowiedniego wsparcia. "Jeśli chodzi o mnie, to prezes mnożył wątpliwości. Nieoficjalnie przyznał, że nie wie, czy będę kontynuował pracę, bo ma zastrzeżenia. Prywatnie możemy rozmawiać szczerze, ale publicznie trzeba bronić trenera. W innym przypadku sprawa jest jeszcze bardziej skomplikowana" - zakończył Koeman.