Mecz rozpoczął się od niepokojącego zdarzenia - prawy obrońca Realu Sociedad, były zawodnik Realu Madryt Alvaro Odriozola podczas sprintu doznał urazu, jego kolano wygięło się w wewnętrzną stronę. Mimo początkowego bólu Hiszpan po kilku chwilach zaczął biegać za linią końcową, demonstrując trenerowi i sztabowi medycznemu gotowość do dalszej gry. Trener Imanol Alguacil wolał jednak nie ryzykować i wpuścił za niego na murawę 21-letniego Wenezuelczyka Jona Aramburu. Gra w pierwszym kwadransie była dość szarpana, co mogło dziwić, bo Girona i "Txuri-Urdin" należą do hiszpańskiej czołówki pod względem piłkarskiej estetyki konstruowania akcji. Właśnie w 15. minucie szansę z rzutu wolnego miał Wiktor Cygankow, ale jego strzał tuż przy słupku wybronił Paulo Gazzaniga. Niebawem kibice zgromadzeni na Montilivi obejrzeli dwa gole, ale żaden z nich nie został uznany. Girona - Real Sociedad: Z dużej chmury mały deszcz Najpierw na "prowadzenie" wyszli gospodarze, ale sędziowie po analizie VAR dopatrzyli się spalonego u asystującemu Yangelowi Herrerze Savio. Po chwili do siatki trafił Mikel Oyarzabal, który wykorzystał "wyplucie" piłki przez Gazzanigę i dobił ją do bramki. Jak się okazało, także był na ofsajdzie. Na drugą połowę fani z pewnością oczekiwali większej liczby sytuacji strzeleckich. Były to jednak pobożne życzenia. Oba zespoły nie wzniosły się na swój najwyższy poziom. Zawiodła przede wszystkim Girona, która zazwyczaj gra z większą energią, a przyjezdni z Kraju Basków nie potrafili wykorzystać niedyspozycji rywala. W 51. minucie rajd przeprowadził gracz Realu Sociedad Sheraldo Becker, ale piłka poleciała obok słupka, a reprezentant Surinamu nabawił się wtedy urazu. W końcówce gospodarze nieco się otrząsnęli i przeprowadzili kontratak, który zakończył się obiecującym strzałem Herrery. Alex Remiro popisał się jednak dobrą obroną. Po paru chwilach intensywność i nerwowość meczu znacznie się podniosły - Herrera obejrzał żółtą kartkę, trener Michel czerwoną (obaj nie wyjdą na murawę Santiago Bernabeu w nadchodzącym meczu z Realem Madryt), a po chwili na ziemię po zderzeniu z bramkarzem upadł Mikel Oyarzabal. Piłkę meczową dla Girony miał w 95. minucie Valery Fernandez, ale nie dostawił stopy do piłki od Yana Couto na tyle precyzyjnie, by uniknąć bezbramkowego remisu. Remis oznacza, że Real przyjmie u siebie Gironę już w roli lidera. Pomiędzy oboma zespołami jest tylko jeden punkt różnicy (57-56). Trzecia w stawce Barcelona ma w dorobku 50 "oczek".