FC Barcelona po zapewnieniu sobie tytułu mistrzowskiego zaliczyła dwie wpadki w La Liga, przegrywając z Realem Sociedad i Realem Valladolid. "Duma Katalonii" szansę na rehabilitację za te porażki otrzymała w niedzielę 28 maja, kiedy to rozegrała ligowe spotkanie z zespołem RCD Mallorca. Smaczku tego starciu dodawał fakt, że gospodarze tym spotkaniem pożegnali się ze Spotify Camp Nou, na który wrócą dopiero pod koniec 2024 roku, po zapowiadanej od dłuższego czasu renowacji. FC Barcelona szybko objęła prowadzenie. Robert Lewandowski aktywny od początku W wyjściowym składzie "Blaugrany" nie zabrakło Roberta Lewandowskiego, który pewnie zmierza po tytuł króla strzelców. Oprócz Polaka, w formacji ofensywnej znalazło się miejsce dla Ousmane Dembele i Ansu Fatiego, a drugi z wymienionych już kilkadziesiąt sekund po pierwszym gwizdku sędziego błysnął w szesnastce rywali. Lewandowski rozpoczął akcję podaniem z pierwszej piłki, ta trafiła do Gaviego, który wyłożył ją do reprezentanta Hiszpanii, a ten wpakował futbolówkę do siatki. Magiczne zagrania Lewandowskiego! Barcelona błyskawicznie rozpoczęła strzelanie Goście kilkanaście minut później jeszcze bardziej skomplikowali swoją sytuację. W 14. minucie Amath Ndiaye ostrym wślizgiem zaatakował Alejandro Balde, a sędzia po weryfikacji VAR wyrzucił go z boiska. "Duma Katalonii" szybko, bo w 24. minucie, wykorzystała grę w przewadze. Frenkie de Jong zauważył w polu karnym Lewandowskiego, ten kapitalnie wyłożył piłkę wbiegającemu w szesnastkę Fatiemu, który płaskim uderzeniem po raz drugi w tym meczu wpisał się na listę strzelców. Gospodarzy nie zadowalało dwubramkowe prowadzenie i ponownie ruszyli do ataków. Błyszczał Lewandowski, który szukał swojego trafienia, ale albo przymierzał niecelnie, albo był w porę powstrzymywany przez defensorów Mallorki. Do przerwy wynik nie uległ już zmianie, ale wiele wskazywało na to, że po zmianie stron "Duma Katalonii" poszuka kolejnych trafień. FC Barcelona dalej przeważała. Deklasacja na Camp Nou Krótko po zmianie stron blisko wpisania się na listę strzelców był Jules Kounde, który kończył uderzeniem głową dośrodkowanie Jordiego Alby. Futbolówka odbiła się jednak od poprzeczki, przez co na tablicy wyników wciąż utrzymywał się rezultat 2:0. "Duma Katalonii" w dalszym ciągu przeważała i nie dopuszczała rywali do głosu. Ci, grając w osłabieniu, skupiali się głównie na defensywie, starając się utrudniać zadanie Lewandowskiemu i spółce. Mało brakowało, a w 55. minucie gospodarze dopięliby swego. Fati odegrał do Lewandowskiego, a ten przedłużył akcję do Dembele. Francuz główkował, a piłkę z linii bramkowej w ostatniej chwili wybił Martin Valjent. Gorąco pod bramką Dominika Greifa zrobiło się także 12 minut później. Do rzutu wolnego podytkowanego tuż przed szesnastką podszedł Lewandowski, który uderzył prosto w poprzeczkę. To, co nie udało się Polakowi, chwilę później powiodło się Gaviemu. W 70. minucie Dembele odegrał do młodego Hiszpana, a ten precyzyjnym strzałem z kilkunastu metrów podwyższył prowadzenie Barcelony. Pod koniec spotkania kibice zgromadzeni na trybunach Spotify Camp Nou byli świadkami wzruszających scen. W 81. minucie boisko opuścił Jordi Alba, który po sezonie odejdzie z Barcelony. Hiszpan zareagował bardzo emocjonalnie, nie kryjąc łez wzruszenia. Z Camp Nou pożegnał się także Sergio Busquets, który został pożegnany owacją na stojąco, a brawo zmienianemu przez Erika Garcię piłkarzowi bili nie tylko kibice, ale również zawodnicy obu drużyn. Do końcowego gwizdka sędziego wynik meczu nie uległ zmianie. FC Barcelona wygrała 3:0 i z przytupem pożegnała się ze swoim stadionem.