Ewentualny powód ukarania Barcelony opisał w swoim pomeczowym raporcie arbiter prowadzący to spotkanie, Gonzalez Fuertes. Sędzia zaznaczył tam, że kilka minut przed końcem meczu na murawę wtargnął kibic, udając się w kierunku zawodników Barcelony, nie powodując jednak przy tym żadnych zamieszek czy niebezpieczeństwa dla zawodników. La Liga. Barcelona może zostać ukarana za pożegnanie Pique Mimo wszystko Barcelona jest jednak narażona na pewne sankcje ze strony hiszpańskiej federacji. Jak zauważają dziennikarze "Mundo Deportivo", jej kodeks dyscyplinarny wskazuje, że zagrożenie porządku meczu, integralności fizycznej sędziów, zawodników czy trenerów, spowodowanie szkody materilanej, pokazywanie zakazanych symboli czy wznoszenie obelg bądź okrzyków obraźliwych na tel rasistowskim czy ksenofobicznym będzie skutkowało karą dla organizatora danego spotkania. Dalsza część paragrafu zaznacza też jednak, że w ocenianiu skali danego wykroczena brane pod uwagę są również okoliczności temu towarzyszące i finalny "efekt" takiego wtargnięcia. W skrócie chodzi o to, czy dane wydarzenie stanowiło zagrożenie dla uczestników meczu i jak wpływało na przebieg spotkania. Tutaj hiszpańscy dziennikarze zauważają, że już w raporcie sędziego zostało zaznaczone, że wtargnięcie kibica nie wpłynęło na przebieg spotkania i nie stanowiło zagrożenia dla żadnego z zawodników. Oznacza to, że ewentualna sankcja nałożona na klub będzie bardzo niska, a według tamtejszych mediów ma wynieść maksymalnie około 600 euro. Decyzję hiszpańskiego powinniśmy poznać we wtorek.