Martin Zubimendi już od dłuższego czasu łączony był z FC Barcelona, która chcąc nie chcąc będzie musiała kimś zastąpić zmierzającego nieubłaganie w kierunku piłkarskiej emerytury Sergio Busquetsa. Ostatnio jednak plany wicemistrzów Hiszpanii mocno się skomplikowały. Niemal dokładnie w połowie października defensywny pomocnik postanowił bowiem przedłużyć swój dotychczasowy kontrakt z Realem Sociedad aż o pięć lat - a, będąc bardziej precyzyjnym, do końca czerwca 2027 roku. To był jasny sygnał dla "Blaugrany", że ściągnięcie akurat tego gracza nie przyjdzie z łatwością. FC Barcelona wciąż pewna: Martin Zubimendi to jej marzenie Jak jednak informuje "Marca", nastawienie drużyny z Camp Nou nie zmieniło się ani o jotę - Bask jest niezmiennie jednym z jej głównych celów i ostatnia prolongata umowy z RSSS nie ma tu absolutnie większego znaczenia. Jak przy tym wskazuje "Mundo Deportivo", wydaje się nie być przypadkiem fakt, że kwota odstępnego za futbolistę w ogóle się nie zmieniła i dalej wynosi 60 milionów euro. Mimo wszystko byłby to potężny wydatek dla FC Barcelona, która powinna obecnie raczej przede wszystkim zaciskać pasa, zamiast go popuszczać. W związku z tym dużo bardziej prawdopodobna wydaje się opcja, w myśl której "Duma Katalonii" zasiądzie do stołu negocjacyjnego dopiero latem - jednocześnie zaś może dogrywać transfer Joao Felixa z Atletico Madryt. Gdyby jednak okazało się, że zakontraktowanie Zubimendiego okazało się niemożliwe (przynajmniej w najbliższym czasie), to zarząd FCB ma jeszcze w odwodzie plan zapasowy - włączenie do zespołu Rubena Nevesa, obecnie związanego z Wolverhampton Wanderers. Portugalczyk z pewnością byłby tańszy, a również mógłby wnieść sporo jakości do gry "Barcy". Martin Zubimendi przez całą dotychczasową karierę związany był z Realem Sociedad Martin Zubimendi to wychowanek "Biało-Niebieskich", w ich seniorskiej drużynie występuje od 2019 roku. Pomocnik ma za sobą już również debiut w reprezentacji Hiszpanii - w czerwcu 2021 roku wziął udział w zwycięskim meczu towarzyskim "La Furia Roja" z kadrą Litwy. Zobacz także: Bayern rozbił bank. Już zarobił więcej niż na Lewandowskim