Po tym, jak rabusie napadli na dom Pierre’a-Emericka Aubameyanga, wychodzi na jaw polityka bezpieczeństwa, jaką stosuje FC Barcelona. Okazuje się, że klub przestrzegał piłkarzy, by nie upubliczniali w mediach społecznościowych zdjęć swych posiadłości. Okazuje się, że zdecydowana większość piłkarzy się zastosowała do tego zalecenia. Na czele z Robertem Lewandowskim, w którego mediach społecznościowych nie ma nawet śladu po jego domu w Castelldefels, gdzie osiadła większość piłkarzy "Dumy Katalonii" Aubameyang miał zrobić wyjątek i pochwalić się swą posiadłością. Jego czujność uśpiła perspektywa zmiany klubu. Katalońska policja lansuje tezę, jakoby włamania dokonali zorganizowana grupa przestępcza Albańczyków z Kosowa. Kataloński dziennik "Diari ARA" donosi, że pierwszą próbę włamania do domu Aubameyanga bandyci wykonali już kilka tygodni temu, gdy Barcelona prowadziła tournée po USA. Wówczas złodziei odstraszył jednak alarm, który minionej nocy był ... wyłączony. W niedzielę w późnych godzinach nocnych doszło do włamania do domu Pierre'a-Emericka Aubameyanga. Kolega z drużyny Roberta Lewandowskiego został też pobity we własnej posiadłości. Rabusie zabrali całą zawartość sejfu. Po włamaniu Aubameyang, wraz z rodziną - żoną Alysha Behague i dwójką synów Curtysem i Pierre'em, wyprowadzili się do hotelu. Klub oferował im pomoc psychologiczną, ale odmówili. Prezes Barcelony z podbitym okiem! Co się dzieje? Pierre-Emerick i rodzina noszą się z zamiarem wyprowadzki do innego kraju. Piłkarz opowiada znajomym, że zamieni Barcelonę na Londyn, by grać dla Chelsea, która oferuje za niego osiem milionów euro. Aubameyang napadnięty! Jak do tego mogło dojść? Castelldefeles to miasto liczące 67 tys. mieszkańców, leży 20 km na zachód od Barcelony. Swe posiadłości w nim mieli lub mają Lionel Messi, Luis Suarez i Ronaldinho.