Małe derby Katalonii, jak niekiedy mówi się na mecze Barcelony z Gironą, zamykały 28. kolejkę La Ligi. Oba zespoły przystępowały do rywalizacji, znając wyniki pozostałych dziewięciu spotkań w tej serii gier. Dla gospodarzy najważniejszy był rezultat sobotniego starcia w Madrycie. Real przegrał przed własną publicznością z Villarrealem i po raz kolejny w tym sezonie stracił punkty. "Królewscy" nie odrobili wynoszącej 12 "oczek" straty do drużyny Xaviego Hernandeza. W poniedziałek Barcelona stanęła więc przed znakomitą okazją, aby zwiększyć dystans aż do 15 punków i de facto zamknąć wyścig po mistrzostwo kraju. W pierwszych minutach spotkanie było bardzo żywiołowe. Girona, która jest beniaminkiem Primera Division, nie przestraszyła się silniejszego rywala i odważnie ruszyła do ataku. Krótko po pierwszym gwizdku dobrą okazję strzelecką miał Wiktor Cygankow. Strzał Ukraińca był jednak niecelny. Po chwili inicjatywę przejęli gospodarze i dość groźnie odgryźli się rywalom. Ze skraju pola karnego szczęścia próbował Robert Lewandowski, natomiast jemu również zabrakło celności. O nudzie mowy nie było - Barcelona chciała jak najszybciej ustawić sobie spotkanie, z kolei przyjezdni nie zamierzali skupiać się wyłącznie na głębokiej obronie. Choć różnica w jakości dwóch ekip była zauważalna, kibice obserwowali ataki z obu stron. FC Barcelona - Girona: Bez goli do przerwy Goście mieli dwie godne odnotowania szanse - najpierw w boczną siatkę trafił Valentin Castellanos, a później głową uderzał Javier Hernandez. Kibiców Barcelony zdecydowanie bardziej zmartwiła jednak sytuacja z 30. minuty, kiedy Lewandowski upadł na murawę i złapał się za dolną część pleców. Wydawało się, że Polak nabawił się kolejnej kontuzji, ale na szczęście był w stanie kontynuować grę. W końcówce pierwszej połowy Barcelona była bliska wyjścia na prowadzenie. Najlepiej w tłoku po rzucie rożnym odnalazł się Ronald Araujo, który oddał strzał w kierunku bramki. Urugwajczyk (podobnie jak kilku jego kolegów) był przekonany, że piłka przekroczyła linię, tymczasem sędzia Mateu Lahoz miał inne zdanie na ten temat. Dodajmy, że w lidze hiszpańskiej nie ma systemu Goal Line Technology, więc arbitrzy bazowali jedynie na pomocy VAR-u. Ten podtrzymał natomiast w mocy decyzję Lahoza. La Liga: Remis FC Barcelona z Gironą Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem. W drugą lepiej weszli natomiast goście, którzy wypracowali sobie stuprocentową szansę. Castellanos znalazł się oko w oko z ter Stegenem, a na dodatek miał do pomocy Cygankowa. Argentyńczyk zdecydował się na indywidualne wykończenie i fatalnie przestrzelił. Barcelona dostała poważny sygnał ostrzegawczy, ale niewiele sobie z niego zrobiła. Gospodarze wyraźnie spuścili z tonu, a mecz stracił na atrakcyjności. Gra toczyła się głównie w środku pola, przez co akcji ofensywnych było jak na lekarstwo. Ostatecznie kibice nie doczekali się bramek. "Duma Katalonii" dopisała do swojego dorobku jeden punkt i ma teraz trzynaście "oczek" przewagi nad drugim Realem Madryt. Jak oceniasz występ "Lewego"? - Dołącz do dyskusji na FB Jakub Żelepień, Interia