Meksyk nie zachwycił podczas tegorocznego Copa America i dlatego z posady selekcjonera musiał odejść Jaime Lozano. Jego miejsce zajmie Javier Aguirre, a Marquez ma być asystentem. I stanie się tak, pomimo że 25 czerwca zdecydował się przedłużyć umowę z drugą drużyną Barcelony na kolejny sezon. Meksykanin prowadzi ją od 2022 roku, a gdy wiadomo było, że Xavi jednak odejdzie, to wymieniano go jako jednego z kandydatów na trenera pierwszego zespołu. Ostatecznie prezes Joan Laporta postawił na Flicka. Marquez długo jest związany z Barceloną. W latach 2003-10 występował w niej jako piłkarz, zdobywając 11 trofeów, w tym dwukrotnie wygrywając Ligę Mistrzów. Do klubu wrócił w 2022 roku, obejmując drugą drużynę. Teraz jednak postanowił pomóc swojemu krajowi. W reprezentacji Meksyku Marquez zanotował aż 147 występów i choć był obrońcą, to strzelił 17 goli. W przyszłym tygodniu, jak przekazał Fabrizio Romano, stanie się częścią nowego projektu "El Tri", opuszczając drugi zespół Barcelony. Rafael Marquez w kontrakcie w Meksykiem będzie miał ważną klauzulę Na początku sierpnia, razem z Aguirrem, ma zostać zaprezentowany w nowej roli. Obaj będą mieli za zadanie przygotować piłkarzy Meksyku do mistrzostwa świata w 2026 roku, które odbędą się w tym kraju, a także w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. To jednak nie koniec. Po tych finałach Marquez miałby przejąć rolę pierwszego selekcjonera i prowadzić kadrę do 2030 roku. W kontrakcie ma się jednak znaleźć ważna klauzula. Jeśli wielki europejski klub chciałby pozyskać Marqueza jako trenera, to ten miałby łatwą drogę do rozwiązania umowy. W tej roli interesowała się nim nie tylko przecież Barcelona, ale także Monaco czy Porto. Czyli teoretycznie Marquez mógłby po raz kolejny wrócić na Camp Nou, chyba że chciałby go jakiś inny europejski gigant.