Transfer mistrza świata wzbudzał wielkie emocje, ale bomba wybuchła, gdy wyszedł na jaw fakt, że Griezmann prowadził z nią negocjacje znacznie wcześniej. Kontrakt z Barceloną podpisał na początku lipca, tymczasem rozmowy z klubem toczyły się już co najmniej od marca. Miało to ogromne znaczenie, bo klauzula, za którą można było wykupić piłkarza z Atletico, spadła w tym czasie z 200 do 120 milionów euro. Klub z Madrytu czuł się poszkodowany i rozpoczął batalię o 80 mln euro. Sprawą zajęła się Hiszpańska Królewska Federacja Piłkarska, ale była niesłychanie łaskawa dla "Dumy Katalonii" i nałożyła na nią karę w wysokości... 300 euro. Szefowie Barcelony zdecydowali się jednak zawrzeć porozumienie z klubem z Madrytu, aby uniknąć dalszych konsekwencji. W ugodzie wynegocjowali, że Atletico powiadomi Barcę, jeśli otrzyma oferty w sprawie sześciu swoich piłkarzy, w tym m.in Saula Nigueza i Jose Gimeneza. Griezmann strzelił cztery gole i zaliczył trzy asysty w pierwszych dziesięciu meczach w Barcelonie. MZ