Barcelona w zeszłym sezonie wywalczyła dwa tytuły. Najpierw zdobyła Superpuchar Hiszpanii, a następnie wywalczyła mistrzostwo, okraszone jeszcze koroną króla strzelców dla "Lewego". Wydawało się, że w bieżących rozgrywkach "Duma Katalonii" pójdzie za ciosem. Tymczasem w La Liga na półmetku traci siedem punktów do prowadzących "Królewskich" i rewelacji Girony. Dlatego podopieczni Xaviego z pewnymi obawami przystępowali do rywalizacji z Osasuną. Pierwsza połowa pokazała, że pokonać tego rywala wcale nie musi być łatwo, choć Barcelona miała swoje okazje, w tym dwie Lewandowski. Po zmianie stron Polak w końcu trafił jednak do siatki. Stało się to w 59. minucie. Piłkę przejął Andreas Christensen, podał do Ilkaya Gündogana, a ten znalazł naszego zawodnika. "Lewy" uderzył prawą nogą, a futbolówka poleciała poza zasięgiem bramkarza rywali. FC Barcelona dawno tak nie wygrała "Duma Katalonii" zapewniła sobie zwycięstwo w 90. minucie, kiedy po indywidualnej akcji Joao Felixa gola strzelił inny rezerwowy Lamine Yamal, który jeszcze w pierwszej połowie zmienił kontuzjowanego Raphinhę. Tym samym Barcelona wygrała po raz pierwszy różnicą co najmniej dwóch bramek od 19 września, kiedy na Stadionie Olimpijskim rozgromiła Royal Antwerp 5-0 w Lidze Mistrzów. To jednak nie koniec dobrych statystyk. Licząc jeszcze finał Superpucharu Hiszpanii z zeszłego roku, "Duma Katalonii" wygrała dwa mecze w tych rozgrywkach po raz pierwszy od 2016 roku, kiedy w dwóch spotkaniach finałowych okazała się lepsza od Sevilla FC. W niedzielę dojdzie więc do drugiego El Clasico w tym sezonie. W La Liga lepszy był Real, który choć przegrywał na wyjeździe 0-1, to po dwóch trafieniach Jude'a Bellinghama zapewnił sobie triumf. Początek finału Superpucharu Hiszpanii o 20.00. Transmisja w Eleven Sports.