Barcelona skupia się już tylko na lidze oraz na finale Pucharu Hiszpanii, w którym zmierzy się 22 maja z Sevillą Grzegorza Krychowiaka. Trener Luis Enrique nie musi zatem szczególnie rotować składem, obecnie nie też problemu z kontuzjami czołowych piłkarzy. "Duma Katalonii" jest też w korzystnej sytuacji, ponieważ jeśli zakończy rozgrywki z jednakową liczbą punktów jak rywale, wyprzedzi ich dzięki lepszemu bilansowi bezpośrednich spotkań. W sobotę o 20.30 Barcelona zagra na wyjeździe z Betisem Sewilla, który tak naprawdę nie walczy już o nic. Ma dziewięć punktów przewagi nad strefą spadkową, a więc jest praktycznie pewny utrzymania w Primera Division. Inaczej przedstawia się sytuacja stołecznych ekip. Obie w weekend mają jedynie "przerwę" między półfinałami Ligi Mistrzów. Atletico wygrało u siebie z Bayernem 1-0 i szykuje się na wtorkowy rewanż w Monachium, natomiast Real zremisował na wyjeździe z Manchesterem City 0-0 i w środę podejmie wicemistrza Anglii. "Przed nami jeszcze długa droga. Wprawdzie zostało tylko kilka meczów, ale każdy z nich definiuje cały sezon. Od teraz do jego końca gramy same finały" - ocenił francuski trener "Królewskich" Zinedine Zidane, cytowany na oficjalnej stronie internetowej klubu. Real zmierzy się w sobotę o 16 na wyjeździe z Realem Sociedad. Poprzedniej wizyty w San Sebastian "Królewscy" nie wspominają najlepiej. Po 11 minutach prowadzili 2-0 i wydawało się, że jest już "po meczu", ale ostatecznie przegrali 2-4. Później jednak stołeczni dwukrotnie pokonali tego rywala u siebie - 4-1 i 3-1. "Real Sociedad to trudny przeciwnik, a San Sebastian to niesprzyjający teren. Rywale będą utrudniać nam życie, ale my jesteśmy na to gotowi" - zapowiedział Zidane. Goście w dodatku zagrają bez zmagających się z urazami najlepszych strzelców zespołu. Portugalczyk Cristiano Ronaldo i Francuz Karim Benzema mają nadzieję wykurować się przed środowym meczem Champions League, jednak w San Sebastian ich zabraknie, co potwierdził Zidane na konferencji prasowej. Z kolei Atletico, które zagra w Madrycie z Rayo Vallecano o godz. 18.15, będzie musiało radzić sobie bez... szkoleniowca. Argentyńczyk Diego Simeone został zawieszony na trzy spotkania, a więc do końca sezonu, za incydent z wygranego 1-0 meczu z Malagą przed tygodniem. Wtedy, podczas kontry rywali, ktoś z okolic ławki trenerskiej wrzucił na murawę drugą piłkę, aby sędzia musiał wstrzymać grę. Nie udało się ustalić winnego, więc zgodnie z regulaminem karę poniesie pierwszy trener. Mniej utytułowany zespół z Madrytu marzy o powtórzeniu sukcesu z 2014 roku, kiedy przerwał hegemonię Barcelony oraz Realu i wywalczył tytuł. Wówczas w składzie nie było wychowanka Atletico Fernanda Torresa, który grał w Chelsea Londyn. Później jednak wrócił do stolicy Hiszpanii. - Zdobycie trofeum to jedyne, co jeszcze mi się z tym klubem nie udało. Nie wyobrażam sobie niczego lepszego. Ale jesteśmy jeszcze bardzo daleko od mistrzostwa kraju i triumfu w Lidze Mistrzów - ocenił Torres. Za plecami czołowej trójki trwa walka o czwarte miejsce, premiowane udziałem w kwalifikacjach Champions League. Obecnie zajmuje je drużyna Villarreal, która ma cztery punkty przewagi nad Celtą Vigo i sześć nad Athletic Bilbao. Te dwa ostatnie zespoły zmierzą się w bezpośrednim starciu niedzielę w samo południe, a gospodarzem będą ekipa z Kraju Basków. Villarreal, który w czwartek pokonał Liverpool 1-0 w półfinale Ligi Europejskiej (rewanż za tydzień), zagra na wyjeździe z niepokonaną od czterech kolejek Valencią. Z kolei Sevilla, która również jest bliska awansu do finału LE (2-2 we Lwowie z Szachtarem Donieck), zmierzy się w Barcelonie z Espanyolem. Zobacz sytuację w Primera Division