Piłkarze Atletico popsuli humory sobie i swoim kibicom zaledwie cztery dni po awansie do finału Ligi Mistrzów (wyeliminowali Chelsea Londyn). Porażka może pokrzyżować plany stołecznemu klubowi, który na mistrzostwo Hiszpanii czeka od 1996 roku. W niedzielę pierwsza bramka dla Levante padła już na początku po samobójczym trafieniu Filipe Kasmirskiego, a druga po strzale Davida Barrala w 69. minucie. W ten sposób podopieczni Joaquina Caparrosa przerwali świetną serię Atletico dziewięciu zwycięstw z rzędu w Primera Division. Dzień wcześniej do niespodzianki doszło także na Camp Nou, gdzie piłkarze Barcelony zremisowali z walczącym o utrzymanie Getafe 2-2. Podopieczni Gerardo Martino dwukrotnie obejmowali prowadzenie, ale goście za każdym razem umieli odpowiedzieć. Katalończycy cieszyli się w 23. minucie po strzale Lionela Messiego (28. gol w sezonie), jednak niespełna kwadrans później wyrównał Angel Lafita. W 67. minucie ponowne prowadzenie aktualnym mistrzom Hiszpanii dał Alexis Sanchez, ale w doliczonym czasie gry kibicom gospodarzy znów "przypomniał się" Lafita, tym razem popisując się efektownym strzałem głową. W tabeli - na dwie kolejki przed zakończeniem sezonu - Atletico (88 pkt) ma trzy punkty przewagi nad Barceloną. Pięć punktów do lidera traci Real Madryt, ale "Królewscy" rozegrali o jedno spotkanie mniej. W czwartek "Nietoperze" w dramatycznych okolicznościach odpadły w półfinale Ligi Europejskiej (strata decydującego gola z Sevillą w ostatnich sekundach).