90 minut zmagań na "Nuevo Los Carmenes" powinno posłużyć graczom Milanu za "przewodnik po Barcelonie". Trzy linie zasieków ustawione przed własnym polem karnym przez walczących o utrzymanie piłkarzy Granady, odcięły Katalończykom drogę do bramki. Przez większą część spotkania goście czuli się kompletnie bezradni: szarpał się Pedro, szamotał Alexis Sanchez, którego forma sięgnęła dna, Dani Alves tracił piłkę w dryblingach i nawet trio: Messi-Fabregas-Thiago nie potrafiło wymyślić recepty na gospodarzy. Słowem: starcie w Granadzie było jeszcze jednym z gatunku tych, których kolos z Katalonii z całego serca nienawidzi, tymczasem regularnie przytrafia mu się coś podobnego. Żeby nie szukać daleko, wystarczy wspomnieć przegrany mecz z Celtikiem w Glasgow w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Ratunek w Granadzie przyszedł przez przypadek. Pod wpływem narastającej frustracji Cesc Fabregas przypomniał sobie, że istnieją także inne rozwiązania, niż te wymyślone w "La Masii". Kopnął piłkę z dystansu z całej siły dając bramkarzowi gospodarzy okazję do błędu. Do źle odbitej piłki dopadł Messi niczym sęp pola karnego, burząc w ten nietypowy dla Katalończyków sposób scenariusz meczu. Dla Messiego był to gol numer 300 dla Barcelony. Potem zdobył bramkę numer 301 strzałem z wolnego, ponownie wykorzystując zagapienie strzegącego bramki Granady Tonio. Gospodarze pojedynek przegrali, ale jeszcze raz pokazali, jaki jest najskuteczniejszy sposób na obrzydzenie życia Katalończykom. Jeśli grają oni jak natchnieni, można się tylko pomodlić, ale kiedy napotykają na dobrze zorganizowaną przeszkodę, zaczynają gubić się, tańczyć z piłką w kółko, z czasem dając rywalom coraz więcej okazji do kontry. Kwestia: jak powinien zagrać w środę Milan w 1/8 finału Champions League wydaje się oczywista. Zespół z San Siro, którego akcje w tym starciu stoją nisko, ma mimo wszystko znacznie wyższy potencjał ludzki niż Granada. Remedium dla Katalończyków może być pojawienie się w podstawowym składzie Xaviego z Iniestą. Czy kreatywność tej dwójki wsparta przez Fabregasa, Pedro i Messiego okaże się zabójcza dla mediolańczyków? Z pewnością wtedy, gdy postanowią grać jak równy z równym. Mierząc się z Barceloną, trzeba mieć na nią sposób. Dumę lepiej zostawić na boku. Autor: Dariusz Wołowski Dyskutuj o artykule z Darkiem Wołowskim