Do końca sezonu Premier League pozostało już niewiele kolejek. Właśnie teraz drużyny zdobywają kluczowe punkty, które mają zapewnić im wykonanie kluczowych celów. Nie wszystkim jednak uda się utrzymać w lidze czy wywalczyć udział w europejskich pucharach. Niektóre wyniki 33. kolejki będą miały ogromny wpływ na finalny wygląd tabeli. Mała sensacja w Nottingham W spotkaniu, które zaczęło się najwcześniej, miejscowi kibice obejrzeli naprawdę dobre widowisko zakończone dość niespodziewanym zwycięstwem swoich ulubieńców. Brighton & Hove Albion w tym sezonie jest jedną z największych rewelacji, ale wydaje się, że podopieczni De Zerbiego są już bardzo zmęczeni upływającym sezonem. Pierwszego gola dla "Mew" zdobył osiemnastoletni Argentyńczyk Facundo Buonanotte, ale później do siatki trafiali już tylko gospodarze. Najpierw samobójcze trafienie zanotował Pascal Gross, a kolejny cios zadał Danilo. W doliczonym czasie gry rzut karny na gola zamienił jeszcze Morgan Gibbs-White. Spotkanie zakończyło się wynikiem 3:1 dla miejscowych. Nottingham Forest wykonało tym samym bardzo ważny, choć nie decydujący krok w walce o utrzymanie w Premier League. Brighton natomiast mocno skomplikowało sobie kwestię udziału w europejskich pucharach w kolejnym sezonie. Z Chelsea FC dzieje się coś strasznego Chelsea FC zanotowała ósmy mecz z rzędu bez zwycięstwa. Aż sześć z nich zakończyło się porażkami londyńczyków. Tym razem w lidze lepszy od "The Blues" okazał się Brentford. Pierwszym golem w tym spotkaniu było trafienie samobójcze Cesara Azpilicuety. W drugiej połowie prowadzenie "Pszczółek" podwyższył Bryan Mbuemo. Wówczas stało się jasne, że Chelsea w tym spotkaniu jest skazana na porażkę. Gdyby wziąć pod uwagę wyłącznie pięć ostatnich kolejek Premier League, Chelsea FC znajdowałaby się w strefie spadkowej, a konkretniej na osiemnastym miejscu. Brentford natomiast może cieszyć się z kompletu punktów, ale w wyniku ostatniej długiej serii bez zwycięstwa podopieczni Thomasa Franka przestali liczyć się w walce o europejskie puchary. Liverpool przegrywał, ale odwrócił losy spotkania Mecz pomiędzy West Ham United a Liverpoolem rozpoczął się o wiele lepiej dla "Młotów". Pierwszego gola w tym spotkaniu zdobył Jarrod Bowen. Jednak podopieczni Jurgena Kloppa w ostatnich tygodniach prezentują się już o wiele lepiej niż jeszcze jakiś czas temu i tego dnia potrafili potwierdzić swoją formę. Chwilę później stan meczu po asyście Trenta Alexandra-Arnolda wyrównał Cody Gakpo. W drugiej połowie bramkę na wagę cennego zwycięstwa zdobył Joel Matip. Spotkanie zakończyło się wynikiem 2:1. Po tym zwycięstwie Liverpool ma tylko o jeden punkt mniej niż Aston Villa, z którą rywalizuje o piąte miejsce dające udział w europejskich pucharach. Warto podreślić, że w końcówce sezonu "The Reds" mają do rozegrania o jeden mecz więcej niż drużyna z Birmingham.