W poniedziałek West Brom zwolniło Alana Irvine’a. Pod wodzą 56-letniego szkoleniowca zespół wygrał zaledwie cztery z 19 meczów Premier League w tym sezonie. Czarę goryczy przelała fatalna passa trzech porażek z rzędu poniesionych w ostatnim czasie. Tymczasowym następcą Szkota został Rob Kelly i to prawdopodobnie on poprowadzi zespół w czwartkowym spotkaniu z West Ham United. Wśród kandydatów do pracy na The Hawthorns wymienia się nazwiska Tony’ego Pulisa oraz Tima Sherwooda. 56-letni Pulis w poprzednim sezonie pracował w Crystal Palace, ale wcześniej dwukrotnie, łącznie przez ponad dziewięć lat trenował Stoke City, z którym w 2011 roku dotarł nawet do finału Pucharu Anglii. Sherwood jest 11 lat młodszy od Walijczyka i swoją przygodę trenerską dopiero zaczyna. W grudniu 2013 roku został menedżerem Tottenhamu, ale po sezonie właściciel klubu - Daniel Levy, podziękował mu za współpracę. Znacznie bogatsza jest lista nazwisk potencjalnych następców Alana Pardewa w Newcastle. Giełdę otwiera Steve Bruce. 53-letni menadżer od 2012 roku pracuje w Hull City. Ambicje Bruce’a, który w poprzednim sezonie doprowadził "Tygrysy" do finału Pucharu Anglii, są jednak znacznie większe niż gra o utrzymanie. O wyższe cele znacznie łatwiej byłoby w Newcastle, które plasuje się na 10. miejscu w tabeli, aniżeli w Hull, które znajduje się tuż nad strefą spadkową Premier League. Włodarze "Srok" z pewnością życzyliby sobie trenera "z nazwiskiem". Takim szkoleniowcem niewątpliwie jest Frank De Boer, który znajduje się na liście życzeń Newcastle. Holender zapewnia jednak, że jest szczęśliwy w Amsterdamie, pracując z Ajaksem. Angielscy dziennikarze na liście umieścili również nazwisko Eddie’go Howe’a - obecnie trenera AFC Bournemouth, którego podopiecznym jest Artur Boruc. "The Cherries" pod wodzą Howe’a idą jak burza i na półmetku rozgrywek Championship prowadzą w tabeli. Podobnie jak w przypadku West Bromwich Albion, tak i w kontekście pracy w Newcastle wymienia się nazwiska wspomnianych już, Pulisa i Sherwooda.