Zanim zatrudniono na stanowisku szkoleniowca Realu Madryt Manuela Pellegriniego, najpoważniejszym kandydatem do objęcia tej funkcji był Arsene Wenger. Szkoleniowiec zdecydował się jednak ostatecznie pozostać w Arsenalu Londyn. Najważniejszym powodem, dla którego nie zobaczymy Francuza w Realu, jest niezgodność jego wizji drużyny, z tym, czego oczekuje się od trenera w klubie z Madrytu. - Real Madryt jest zorientowany na futbol spektakularny, a przecież istnieją też inne wymiary piłki nożnej. Sukces, jakim jest stworzenie drużyny z jej własnym stylem, samoświadomością, własną kulturą gry - to jest coś, co ja cenię - podkreśla Wenger. W Realu Wenger na pewno nie miałby takiej swobody działania, jaką może się cieszyć w Arsenalu. O londyńskiej ekipie mówi: - To projekt w fazie realizacji, młoda drużyna. Cieszy mnie, gdy mój zespół gra taki futbol, jakiego jestem zwolennikiem - podkreśla. Co może dziwić, Wenger nie krytykuje bynajmniej ostatnich spektakularnych transferów "Królewskich". - Sumy wchodzące tu w grę mogą wydawać się szokujące, ale są efektem pewnej konkretnej kalkulacji i wyliczeń dokonanych przez inwestora - uważa szkoleniowiec. - Abstrahując od różnego rodzaju osądów moralnych, należy się skoncentrować na rentowności takiej operacji - uznał Wenger. - Dokonanie więcej niż trzech transferów przed jednym sezonem, to przyjęcie pewnego ryzyka. Wkracza się wówczas w sferę sporej niepewności - ocenił, w swoim stylu, Francuz.