Tottenham, który po zwolnieniu Jose Mourinho jest prowadzony przez Ryana Masona, cały czas walczy o miejsce gwarantujące udział w europejskich pucharach. Przed starciem z Sheffield, czyli zespołem, który już wie, że po sezonie opuści szeregi Premier League, "Koguty" były wskazywane jako zdecydowani faworyci. Jakakolwiek strata punktów przez zespołu z północnego Londynu były uznany za dużego kalibru niespodziankę.Pierwsza połowa, mimo przewagi gospodarzy, nie zwiastowała jednak pogromu. Jedynego gola w tej części gry, po podaniu Serge Auriera, zdobył w 36. minucie Gareth Bale i "Koguty" do szatni zeszły ze skromnym, jednobramkowym prowadzeniem.Po zmianie stron gra gospodarzy jednak zdecydowanie się poprawiła, co przełożyło się również i na wynik. Co prawda w 51. minucie arbiter tego meczu nie uznał trafienia Heung-Min Sona, ale potem rozpoczął się Bale-show. Walijski gwiazdor w przeciągu dziewięciu minut dwukrotnie trafił do siatki, kompletując tym samy hat-tricka, a na koniec gości dobił jeszcze Son, który w 77. minucie ustalił wynik spotkania na 4-0 dla Spurs.Pewne zwycięstwo Tottenhamu sprawiło, że ta drużyna wciąż zachowuje teoretyczne szanse na zajęcie miejsca w pierwszej czwórce, co dałoby grę w Lidze Mistrzów. Strata do czwartej Chelsea wynosi pięć "oczek", ale do końca sezony zostały cztery kolejki i kto wie, co się wydarzy. KK Premier League - wyniki, terminarz i tabela