Liverpool podchodził do tego spotkania po dwóch bolesnych porażkach z rzędu ze zdecydowanie niżej notowanymi drużynam(Nottingham i Leeds), by poszukać punktów w północnym Londynie, gdzie już czekał Tottenham, który z kolei w ostatnich meczach cechuje się przede wszystkim kapitalnymi końcówkami, w których wyrywał zwycięstwa zarówno Bournemouth w Premier League, jak i Olympique`owi Marsylia w Lidze Mistrzów. Premier League. Liverpool pokonuje Tottenham Hotspur Pierwsza połowa wskazywała właśnie na tego typu występ Spurs, którzy dosyć mocno oddali pole Liverpoolowi. To zemściło się na nich już w 11. minucie, kiedy kilkoma szybkimi podaniami znaleźli się w szesnatce rywali, Darwin Nunez przytomnie odegrał do Mohameda Salaha, który precyzyjnym strzałem lewą nogą otworzył wynik. Liverpool przed przerwą jeszcze podwyższył, wykorzystując prezent od Erica Diera. Anglik fatalnie zgrał piłkę głową w kierunku Hugo Llorisa, posyłając ją pod nogi Salaha, a ten zachował się po profesorsku i z zimną krwią przerzucił piłkę nad francuskim bramkarzem. Po raz kolejny oglądaliśmy dwie twarze zespołu Antonio Conte - przeciętną w pierwszej połowie i momentami imponującą w drugiej. Grę Spurs odmieniło wejście Dejana Kulusevskiego. Szwed pojawił się na murawie w 69. minucie, a już 60 sekund później zaliczył asystę przy kontaktowym trafieniu Harrego Kane`a. Kulusevski posłał dobre prostopadłe podanie w pole karne, a Kane w swoim stylu bardzo pewnie wykończył akcję mocnym strzałem w kierunku dalszego słupka. Od tamtego momentu ciężko było nie odnieść wrażenia, że to spotkanie ucieka z rąk piłkarzom Juergena Kloppa. Tottenham naciskał z każdą minutą coraz mocniej, a Liverpool bronił się momentami wręcz rozpaczliwie. Ta taktyka ostatecznie jednak przyniosła skutek, bo Liverpool dowiózł wynik 2:1 i tym samym wygrał po raz pierwszy na wyjeździe w tym sezonie Premier League.