Od samego początku tego spotkania Manchester City był zespołem lepszym, ale nie potrafił przebić się przez szczelną obronę gospodarzy. Nottingham Forest grał bardzo świadomie. Piłkarze wiedzieli, na ile mogą sobie pozwolić w grze ofensywnej i ograniczali się głównie do kontrataków. W 32. minucie meczu Manchester City zdobył gola na 1:0. Josko Gvardiol był tym, który wykorzystał bardzo dobre dośrodkowanie Kevina De Bruyne z rzutu rożnego i znów pokazał się z bardzo dobrej strony w grze ofensywnej. Chorwacki obrońca dał "Obywatelom" prowadzenie. Pierwsza połowa nie zakończyła się jednak zbyt szczęśliwie dla Manchesteru City. Na drugą odsłonę nie wyszedł już bowiem kontuzjowany Ederson. Brazylijski bramkarz doznał kolejnej kontuzji i możliwe, że w zabraknie go na końcówkę sezonu. A to może być fatalna nowina dla Pepa Guardioli w kontekście walki o mistrzowski tytuł. Haaland wszedł i zrobił swoje. Cenne zwycięstwo Manchesteru City Po zmianie stron zdecydowanie lepszą drużyną na boisku był Nottingham Forest. Mimo wielu znakomitych okazji gospodarze nie potrafili pokonać Ortegi i zdobyć gola na 1:1. W 60. minucie na murawie pojawił się Erling Haaland, który zdecydowanie w tym spotkaniu miał coś do udowodnienia. Jego forma w ostatnich miesiącach pozostawia bowiem bardzo dużo do życzenia. Po wejściu Haalanda obraz gry uległ zmianie. Manchester City zaczął dominować, a w 72. minucie Norweg zrobił to, co potrafi najlepiej. Przyjął piłkę po podaniu De Bruyne i pokonał bezradnego bramkarza Nottingham Forest. W tym momencie było już 2:0. Więcej goli w tym spotkaniu już nie padło. Nottingham Forest próbował, ale do samego końca nie znalazł sposobu, aby przełamać obronę Manchesteru City. Manchester City ma o jeden punkt mniej od Arsenalu, ale będzie miał do rozegrania jeszcze jedno dodatkowe spotkanie, więc w tym momencie podopieczni Guardioli są zależni wyłącznie od samych siebie. W następnej kolejce zmierzą się u siebie z Wolverhampton Wanderers, więc możemy zakładać, że znów dopiszą komplet punktów do ligowego dorobku.