Mateusz Musiałowski od najmłodszych lat określany był mianem ogromnego talentu. Do Liverpoolu FC trafił w 2020 roku, ale ekscytująca przygoda dobiegła końca. Poinformował o tym sam klub w oficjalnym oświadczeniu. "Polski Messi" błyskawicznie wyjechał z kraju U Mateusza Musiałowskiego od najwcześniejszych etapów kariery "zdiagnozowano" wielki talent. Błyskotliwy gracz ofensywny, mogący zagrać na kilku pozycjach i gwarantujący liczby - to nie standard, gdy mówimy o zawodnikach z Polski. Za młodu wychowywał się w szkółkach Rakowa Częstochowa czy UKS SMS Łódź, ale już w wieku 17 lat opuścił ojczyznę. Młody gracz nie poszedł na łatwiznę, bo przyjął ofertę z Liverpoolu FC. Tam z miejsca udowodnił swoje umiejętności i stał się istotnym członkiem drużyn U-18 czy U-21. Łącznie mógł pochwalić się dorobkiem 30 bramek i sześciu asyst w 82 spotkaniach na tych szczeblach. Co dalej z Musiałowskim? Powrót do Polski mało prawdopodobny Wydawało się, że wszystko zmierza ku dobremu. Młodzieżowy reprezentant Polski znajdował się w orbicie zainteresowań Juergena Kloppa, czemu Niemiec dał wyraz w marcu. Wówczas dał Musiałowskiemu zadebiutować w pierwszej drużynie "The Reds", gdy wpuścił go z ławki podczas meczu ze Spartą Praga w Lidze Europy. Debiut okazał się jednak zarazem ostatnim występem Polaka w czerwonych barwach. W środę Anglicy opublikowali komunikat, w którym poinformowali, z jakimi piłkarzami nie zamierzają przedłużać kontraktów. Fanów na świecie najbardziej zainteresuje koniec przygody na Anfield Road w wykonaniu Joela Matipa czy Thiago Alcantary, ale na liście znalazł się też bohater tego tekstu. To oznacza, że 20-latek musi znaleźć nowego pracodawcę. Ze znalezieniem oferty nie powinien mieć problemu, choć na ten moment brak konkretów. Wydaje się jednak, że powrót nad Wisłę jest na ten moment wykluczony. "Myślę, że powinien trafić do ligi holenderskiej, belgijskiej, może szwajcarskiej, może austriackiej. Była propozycja z Austrii" - ujawnił kilka miesięcy temu Cezary Kucharski w rozmowie z Tomaszem Ćwiąkałą.