Roman Abramowicz przez lata świetnie kojarzył się fanom Chelsea. Dzięki jego pieniądzom "The Blues" zaczęli sięgać po tytuły w Anglii i wygrali Ligę Mistrzów. Za jego "panowania" drużyna stała się jedną z europejskich potęg i skupiała u siebie jednych z najlepszych piłkarzy świata. Oligarcha był również mile widziany na Kremlu i często widywano go w towarzystwie Władimira Putina. Po rosyjskiej agresji na Ukrainę i sankcjach, nałożonych na Rosję, właściwie jasne stało się, że Abramowicz nie będzie mógł dłużej zarządzać Chelsea. On sam zdawał sobie z tego sprawę i najpierw oddał władzę w ręce fundacji, a następnie postanowił o sprzedaży klubu i przeznaczeniu środków na rzecz ofiar wojny. Przychylni mu dodawali, że w żaden sposób nie wspierał wojny. To miało pomóc mu zachować twarz, ale w świetle tego, do czego dotarli w swoim śledztwie dziennikarze "Daily Mail", będzie to raczej niemożliwe. Udało im się bowiem ustalić, że Abramowicz miał udziały w firmie produkującej stal na czołgi, które najechały Ukrainę. Czytaj także: Abramowicz - przyjaciel i wspólnik Putina I pozbył się ich dopiero na osiem dni przed rozpoczęciem napaści na Ukrainę! W takiej sytuacji ciężko będzie mu nadal utrzymywać, że nie ma żadnych oficjalnych powiązań z Kremlem i w żaden sposób nie wspierał działań wojennych.