Wspomniana sytuacja miała miejsce w 33. minucie spotkania. Jannik Vestergaard znajdując się przed polem karnym bardzo źle przyjął piłkę, tak że ta uciekła mu spod nóg, a w jej kierunku ruszył Jamie Vardy. Napastnik Leicester nie zdołał przejąć futbolówki, gdyż wpadł w niego obrońca "Świętych". Jak ukazały powtórki Vestergaard trafił najpierw w piłkę, a następnie w nogę rywala, powodując jego upadek. Vardy miałby szansę Zgodnie z przepisami gry jest to przewinienie. Co więcej, gdyby nie faul to Vardy wyszedłby sam na sam z bramkarzem. Z racji tego, że sytuacja miała miejsce przed polem karnym to sędzia zarządził rzut wolny i faulującego ukarał bezpośrednią czerwoną kartką za pozbawienie rywala realnej szansy na zdobycie bramki (DOGSO). Decyzja sędziego była jak najbardziej prawidłowa. Gdyby zdarzenie to miało miejsce w polu karnym to zaistniałby tzw. paragraf o podwójnym karaniu. Rzut karny jest na tyle poważną karą, że czerwona kartka może być obniżona do żółtej, pod warunkiem że faul wynikał z walki o piłkę. W 59. minucie ponownie wzrosły emocje, gdy angielski sędzia podyktował rzut karny dla Southampton. Stuart Armstrong oddał silny strzał sprzed pola karnego, który zablokował interweniujący Kelechi Iheanacho. Jak się okazało, zawodnik Leicester wyskakując do zablokowania strzału wystawił nienaturalnie ręce i pech dla niego, że trafiła w nie futbolówka. Decyzja sędziego o rzucie karnym była jak najbardziej prawidłowa. Zastanawia mnie tylko, dlaczego arbiter nie ukarał zawodnika żółtą kartką, gdyż zgodnie z przepisami gry, jeżeli strzał na bramkę zostaje zablokowany ręką, to kara napomnienia jest obligatoryjna. Łukasz Rogowski