Francuz zdradza, że to, co czyni jego podopiecznych wielkimi zawodnikami są trudne momenty w czasie sezonu. Po kiepskim starcie w Premier League "Kanonierzy" zdołali się pozbierać i teraz są spokojni czwartego miejsca w tabeli gwarantującego start w eliminacjach do Ligi Mistrzów. - Kiedy dorastają? W trudnych momentach - tłumaczy Wenger. - Po porażce z Manchesterem City pojechaliśmy do Chelsea i wygraliśmy - mówi. - U siebie remisowaliśmy po 2:2, 0:0, mieliśmy negatywną prasę, ale cały szliśmy na przód - twierdzi Wenger. Mimo przeciwności losu Arsenal jest dzisiaj w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, a w drodze tam w pozostawionym polu pozostawili Romę. - Mecz w Rzymie był kolejnym punktem wzrostu. Kiedy przestrzeliliśmy pierwszy rzut karny było ciężko. Zwłaszcza, że przeciw nam stanęli prawdziwi specjaliści od "jedenastek". Totti, Baptista, Vucinic... Ja miałem tylko dzieciaki, ale udało się wygrać. Potrzeba do tego mentalnej siły i wiary, że można przechylić szalę na swoją korzyść - puentuje Wenger.