De Gea zaczynał karierę w Atletico Madryt, ale już w 2011 roku, jako 21-latek, zdecydował się na przejście do Manchesteru United. Młody Hiszpan trafił do Anglii jako następca Edwina Van der Sara, a na miejscu spotkał menedżera Alexa Fergusona - już tylko te nazwiska pokazują, że piłkarz łączył całe epoki. Po 415 meczach w barwach Manchesteru United latem bieżącego roku przyszła jednak pora na rozstanie, choć jeszcze w ubiegłym sezonie bramkarz rozegrał 38 ligowych spotkań, czyli pełne rozgrywki Premier League. "Czerwone Diabły" pozyskały na miejsce de Gei Andre Onanę, a Hiszpan liczył na to, że jako 33-latek z tak bogatym doświadczeniem nie będzie miał żadnych problemów ze znalezieniem nowego klubu. Problem jednak w tym, że mijały kolejne tygodnie, a de Gea w dalszym ciągu nie miał klubu. Okienko transferowe w Europie dobiegło wreszcie końca, rozpoczął się kolejny sezon, i bramkarz pozostał bez pracodawcy. De Gea wróci do "Czerwonych Diabłów"? W mediach pojawiały się już sugestie, że rozczarowany Hiszpan podejmie decyzję o przymusowym zakończeniu kariery spowodowanym brakiem chętnych na jego usługi. Tymczasem obecnie sytuacja zdaje się radykalnie zmieniać - wprawdzie de Gea od miesięcy pozostaje bez drużyny, ale angielscy dziennikarze twierdzą, że może mieć miejsce gwałtowny zwrot akcji. 33-letni golkiper miałby podpisać kontrakt z... Manchesterem United. Wielka awantura po Lidze Mistrzów. Będzie bojkot El Clasico W styczniu rozpocznie się Puchar Narodów Afryki, gdzie zagra Kamerun - podstawowym bramkarzem tej reprezentacji jest wspomniany Andre Onana. Bohater wtorkowego meczu Ligi Mistrzów z FC Kopenhaga (obronił rzut karny w doliczonym czasie gry) nie będzie więc do dyspozycji Erika ten Haga nawet przez osiem spotkań. I właśnie nieobecność Onany ma sprawić, że Manchester United chce powrotu de Gei. Angielski "The Sun" pisze, że nawet krótkoterminowy kontrakt podpisany przez Hiszpana mógłby sprawić, że jego późniejsze ostateczne pożegnanie z "Czerwonymi Diabłami" byłoby w lepszym tonie niż to, do którego doszło latem - United zaproponowali swojej legendzie znacznie gorsze warunki finansowe, prosząc go zarazem, żeby do momentu zakończenia rozmów z Onaną nigdzie nie odchodził. De Gea faktycznie poczekał, a później okazało się, że wyszedł na tym bardzo źle, bo nie znalazł już żadnego klubu. De Gea raczej nie powinien liczyć na to, że w przypadku dobrej gry wygryzie ze składu Onanę po jego powrocie z Pucharu Narodów Afryki - sześć lat młodszy Kameruńczyk ma pozostać pierwszym bramkarzem także po powrocie z mistrzostw swojego kontynentu. UEFA ma coraz większy problem. Kolejny taki przypadek w Lidze Mistrzów