W pierwszej połowie podopieczni Jurgena Kloppa stworzyli sobie wiele dobrych sytuacji, ale ostatecznie musieli uznać wyższość gospodarzy. Bournemouth było tego dnia naprawdę świetnie dysponowane i obnażyło wiele słabości Liverpoolu. Jedynego gola przed zmianą stron zdobył Philip Billing. Zawodnik "The Cherries" zamknął płaskie podanie w pole karne od Ouattary i pokonał Alissona. Gospodarze przed przerwą mogli prowadzić wyżej. Stuprocentową sytuację w okolicach 12. minuty zmarnował Dango Ouattara. W pierwszych trzech kwadransach tego meczu "The Reds" nie udowodnili, że ostatnie wysokie zwycięstwo z Manchesterem United nie było tylko pojedynczą rewelacją. Na Vitality Stadium dopadła ich szara rzeczywistość. Spektakularne pudło Salaha z rzutu karnego W drugiej połowie Liverpool był stroną przeważającą i stworzył sobie wiele dobrych sytuacji. Najlepszą z nich był rzut karny w 69. minucie. Goście otrzymali "jedenastkę" po dotknięciu piłki ręką przez jednego z obrońców. Do piłki podszedł Mohamed Salah i spektakularnie przestrzelił. W tym momencie stało się jasne, że wywalczenie jakichkolwiek punktów w tym spotkaniu będzie dla "The Reds" ekstremalnie trudnym zadaniem. Podopieczni Kloppa ostatecznie nie zdołali powiększyć swojego dorobku puntowego. Więcej goli w tym meczu już nie padło. Liverpool zaliczył więc kompromitującą porażkę z dużo niżej notowanym rywalem. Warto wspomnieć, że w rundzie wiosennej "The Reds" wygrali z "Wisienkami" aż 9:0. W wyniku przegranej na Vitality Stadium Liverpool wciąż ma 42 punkty i teraz plasuje się na 5. miejscu w Premier League. Bournemouth natomiast zaliczyło spory awans i wydostało się ze strefy spadkowej - zajmuje aktualnie 16. miejsce w stawce z dorobkiem 24 punktów. W swoim następnym meczu ligi angielskiej "The Reds" zagrają na wyjeździe z Manchesterem City. To będzie wielkie święto dla wszystkich fanów Premier League. "Wisienki" natomiast zmierzą się z Aston Villą w Birmingham.