Początek meczu należał do ekipy z Londynu. Najpierw swoje szanse miał Timo Werner. Niemiec po kilku minutach mógł mieć dwie bramki na koncie. Skończyło się tylko uderzeniem w słupek (z dystansu) i poprzeczkę (głową z kilku metrów). "The Blues" wyszli jednak na prowadzenie w ósmej minucie. Akcję zaczął N'Golo Kante, który zagrał do Rubena Loftusa-Cheeka, ten podał do Masona Mounta, a będący w polu karnym 23-letni Anglik zachował się wyśmienicie, przegrywając piłkę za siebie. Dopadł do niej Marcos Alonso i mocnym uderzeniem nie dał szans bramkarzowi "Świętych". W 16. minucie goście prowadzili już 2-0. Mount zagrał na prawą stronę do Loftusa-Cheeka. 26-letni Anglik dośrodkował w pole karne, gdzie piłkę wybił Kyle Walker-Peters, ale przed "16" dopadł do niej Mount i strzałem przy słupku pokonał Frasera Forstera. Po chwili bramkarz Southampton wykazał się świetną interwencją, kiedy po zgraniu spod linii końcowej z bliska strzelał Werner, ale Forster był lepszy. Southampton - Chelsea. 0-3 już po 21 minutach W 21. minucie Chelsea miała jednak trzybramkową zaliczkę. Jej piłkarze wybyli futbolówkę spod własnego pola karnego, James Ward-Prowse zgrał ją głową w kierunku własnej bramki, co spowodowało, że ścigali się o nią Bednarek i Werner. Niemiec był szybszy od Polaka, następnie minął jeszcze wychodzącego Forstera i w końcu zaliczył pierwsze trafienie w sobotę. Okazuje się, że "The Blues" nigdy wcześniej nie mieli tak szybko trzybramkowej przewagi na wyjeździe w Premier League. To jednak nie był koniec koszmaru "Świętych". W 31. minucie Mohammed Salisu stracił piłkę przed polem karnym na rzecz Wernera. Ten wbiegł w "16", oddał uderzenie, ale znowu traifł w słupek. Odbita futbolówka spadła pod nogi Kaia Havertza, który posłał ją do siatki. Czterech bramek przewagi na wyjeździe w tak krótkim czasie nie miał żaden klub Premier League od października 2011 roku, kiedy Chelsea potrzebowała tylko 27 minut, by strzelić cztery gole Boltonowi. Ralph Hasenhüttl, szkoleniowiec Southampton, jeszcze w pierwszej połowie dokonał jednej zmiany w składzie - Oriola Romeu zastąpił Yan Valery - i także w ustawieniu, przechodząc na trójkę w obronie. Niewiele to pomogło. W końcówce pierwszej połowy "Święci" nie stracili więcej goli tylko dlatego, że Forster dokonywał akrobacji w bramce. Southampton - Chelsea. Goście nie zatrzymali się po przerwie Po przerwie dominacja "The Blues" się nie skończyła. W 49. minucie Alonso zagrał prostopadle do Kante, który znalazł się niepilnowany przez Forsterem. Francuz spróbował "podcinki", ale najlepszy piłkarz w barwach gospodarzy odbił piłkę, na swoje nieszczęście wprost pod nogi Wernera, a Niemiec skierował ją do pustej siatki. W 55. minucie było już 6-0 dla gości! Z lewej strony dośrodkował Alonso, uderzenie Christiana Pulisica, który w przerwie zastąpił Havertza, obronił jeszcze Forster, przeszkodził też Wernerowi przy dobitce, ale nie udało mu się zatrzymać strzału Mounta. Więcej goli już nie padło, a Chelsea, choć w pewnym stopniu zrehabilitowała się za dwie ostatnie porażki, z Brentfordem 1-4 w lidze i Realem Madryt 1-3 w Lidze Mistrzów. "The Blues" odnieśli siódme zwycięstwo z rzędu na wyjeździe we wszystkich rozgrywkach, czym wyrównali najlepsze serie z 1989 i 2019 roku. Zobacz szczegóły meczu Southampton - Chelsea